[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Penny JordanSkrywana namiętnoćTłumaczyła Krystyna Rabin´skaROZDZIAŁ PIERWSZY- Och, Rebeko, moje drogie dziecko... Co za ulga! Jak to dobrze, że cię zastałam! Kiedynie podniosła słuchawki od razu, zlękłam się, że jednak postanowiła wyjechać do Australiido rodziców i braterstwa. A propos, jak się majš Robert, Ailsa i dziewczynki? To już dużepannice, prawda? Ile one majš? Cztery i dwa latka? Jak ten czas...- Przepraszam, ciociu, ale czy możesz mi powiedzieć, o co właciwie chodzi? - Rebekazdecydowanie wpadła swojej rozmówczyni w słowo. Oparła słuchawkę na ramieniu i przy-trzymała brodš. Słuchajšc niezbornego monologu6SKRYWANA NAMIĘTNOĆciotki, a właciwie dalekiej kuzynki rodziców, starała się jednoczenie skoncentrować napoprawianiu wypracowan´ swoich uczniów.- No tak, dziecko, o czym to ja...? Aha, dzwonię do ciebie, moja droga, bo koniecznie po-trzebuję twojej pomocy.Ciocia Maud potrzebuje mojej pomocy?Słyszšc te słowa, Rebeka uniosła brwi. Chociaż przyczynš jej zdumienia mógł byćrównież okropny błšd ortograficzny w pracy dziesię-ciolatka, którego szykowano na następcęojca w banku handlowym należšcym do rodziny.- Mojej pomocy? - spytała, z lekkš ironiš kładšc nacisk na zaimek dzierżawczy ,,mojej.Na drugim kon´cu linii, w dalekiej Cumbrii, zaległa cisza, wiadczšca o tym, żepowištpiewa-nie w jej głosie zostało zauważone.- Bo widzisz, moja droga, właciwie poza tobš nie mam do kogo się zwrócić. Absolutnie- podjęła ciocia Maud po chwili. W jej głosie pobrzmiewała nuta desperacji i Rebeka mimo-wolnie pomylała, że do przeprowadzenia tej rozmowy starsza pani musiała zmobilizowaćcały swój talent dramatyczny. - W innych okolicznociach skontaktowałabym się oczywiciez twojš matkš, ale ona jest przecież na drugiej półkuli...Rebeki nie zdziwiła lekko wyczuwalna irytacja w głosie cioci Maud. Doskonale potrafiłasobiePenny Jordan7wyobrazić, że obojętnie, o jakš pomoc chodzi, wolałaby raczej zwrócić się do jej znanej zdobroci i dajšcej się wykorzystywać matki niż do niej.Cały czas słuchała paplaniny cioci Maud jednym uchem, starajšc się maksymalnie skon-centrować na pracach uczniów. Wszyscy, którzy uważajš, że podczas długich wakacjinauczyciele nie majš nic do roboty, powinni zobaczyć teraz moje biurko, uginajšce się podstosami nie tylko rocznych prac uczniów, lecz także niedokon´czonych konspektówprogramów oraz projektów planu zajęć na jesienny i zimowy semestr, pomylała ponuro.Kochała swój zawód i uważała się za wybrankę losu, mogšc uczyć w ekskluzywnejprywatnej koedukacyjnej szkole podstawowej znakomicie wyposażonej i wietniezarzšdzanej, gdzie dzieci w większoci nie sprawiały kłopotów wychowawczych, a poza tymnaprawdę były chętne do nauki.Rozmylajšc o pracy, straciła wštek rozmowy, lecz nie przejęła się tym zbytnio. Jakiekłopoty może mieć ciotka Maud w Aysgarth, gdzie wszystkim zajmuje się Frazer?Aysgarth było prywatnym królestwem Fraze-ra, królestwem, w którym nic nie miałoprawa odstawać od ustalonej normy, nic nie miało prawa8SKRYWANA NAMIĘTNOĆzakłócić sprawnego funkcjonowania wszystkich trybów i trybików, jeli sam pan iwładca tego nie zaplanował, czego w przeszłoci bolenie dowiadczyła na własnej skórze.Aysgarth było twierdzš zbudowanš z kamienia i zarzšdzanš przez mężczyznę o sercu zkamienia. Mimo to ciotka kochała to miejsce i kiedy nawet sšdziła, że...- ...widzisz więc, moje dziecko - ciocia Maud kontynuowała swój monolog - że kiedyFrazera nie ma, i wszystko jest na mojej biednej głowie, musiałam się do kogo zwrócić, azostała mi tylko ty. Ile czasu potrzebujesz, żeby tu dojechać?Dojechać?Która z nas oszalała, ona czy ja? Przecież ciocia Maud doskonale wie, że Frazer, chociażwyranie nie zabronił mi przekraczać progu Aysgarth, to dał mi jasno do zrozumienia, żejestem w jego domu niemile widzianym gociem. Nie taił zresztš dlaczego.Na to wspomnienie Rebeka gorzko rozemiała się w duchu.Dlaczego? Bo dawno temu okazałam się na tyle głupia, że zapragnęłam uchronić goprzed zawodem miłosnym. Za dobre chęci zostałam potępiona i skazana na banicję, uznana zajudasza albo jeszcze gorzej.Penny Jordan9Mój Boże, westchnęła, akurat teraz potrzebne mi jest odnawianie bolesnych wspomnien´.Było, minęło, przestało mieć jakikolwiek wpływ na moje życie. Dobre życie, wypełnionepracš, jakš lubię, spotkaniami z przyjaciółmi, z którymi mamy wspólne zainteresowania iupodobania, randkami z mężczyznami, z którymi pozwalam sobie na flirt, którzy schlebiajšmi i przede wszystkim nie przygważdżajš mnie lodowatym spojrzeniem stalowoszarych oczupełnych pogardy tak przejmujšcej, że przeszywa mnie do szpiku koci.Rebeka była szczęliwa, zadowolona z siebie, prowadziła życie bogate i pełne. Nie byłow nim miejsca na czcze mrzonki o tym, co by było, gdyby... Skon´czyła dwadziecia szećlat, czuła się kobietš dojrzałš, ustabilizowanš i samowystarczalnš.Zaraz, zaraz...Dopiero teraz słowa cioci Maud w pełni dotarły do jej wiadomoci i sprawiły, że naglezapomniała o wypracowaniach.- To Frazera nie ma w Aysgarth? - zdziwiła się. - Przecież Rory i Lillian zawieli tamdzieci dlatego, że on...- Otóż to włanie usiłuję ci cały czas wytłumaczyć, moja droga. Frazer był, ale wostatniej chwili, już nie pamiętam z jakiego powodu,10SKRYWANA NAMIĘTNOĆmusiał zastšpić kolegę, który miał jechać z cyklem wykładów do Stanów Zjednoczonych.Jako szef instytutu nie miał wyjcia, musiał rzucić wszystko i jechać. I to na trzy miesišce!- Trzy miesišce?! - wykrzyknęła Rebeka zdumiona i oburzona. - A co z dziećmi?Od matki wiedziała, że bratanica i bratanek Frazera byli parš urwisów nie z tej ziemi,wymagajšcych twardej ręki. Niefrasobliwy ojciec omioletnich bliništ nigdy nie próbowałwzišć ich w karby, a osiem miesięcy wczeniej beztrosko podrzucił dzieci swojemu starszemubratu i wyjechał, by objšć posadę w Hongkongu.- Frazer zadbał o wszystko - ciocia Maud stanęła w obronie bratanka męża. Nigdynikomu złego słowa nie pozwalała na niego powiedzieć. Kiedy rodzice chłopców - Frazermiał wówczas osiemnacie lat, a jego brat Rory dwanacie - zginęli w katastrofie lotniczej, naprobę starszego przeprowadziła się do Aysgarth. - Zaangażował młodš osobę do opieki nadnimi.Rebeka zwróciła uwagę na pogardliwy ton towarzyszšcy słowom ,,młodš osobę, aponieważ na bieżšco była informowana przez matkę, która utrzymywała stały kontakt zFrazerem, o wyczynach bliniaków, od razu poczuła przypływ współczucia dla ich opiekunki.- I co się z niš stało?Penny Jordan11- Wyobra sobie, że odeszła. Stwierdziła, że nie może brać odpowiedzialnoci za dzieci, izłożyła wymówienie. Smarkacze z piekła rodem, tak się o nich wyraziła.Oczyma duszy Rebeka ujrzała ciocię Maud, godnš matronę z wydatnym biustem, jakbyżywcem przeniesionš z epoki edwardian´skiej, pałajš-cš więtym oburzeniem z powodu takiejzniewagi najmłodszych przedstawicieli rodu Aysgarth. Jednakże dawno minęły czasy, gdynazwisko to robiło na Rebece wrażenie, gdy z nabożnš czciš wysłuchiwała opowieci matki ozasługach swoich walecznych przodków.Pamiętała, że wakacje spędzane w Aysgarth tylko potęgowały ów podziw, szczególnieza obecnoć o dziesięć lat starszego od niej Frazera. Przystojny, poważny, milczšcyobserwator jej zabaw z Rorym, bóg o mrocznym obliczu, wkroczył w jej życie i wzišł jejserce we władanie.- Czy przypadkiem nie miała odrobiny racji? - spytała z przekšsem.W słuchawce na chwilę zaległa cisza.- Helen i Peter to bardzo żywe dzieci - ciocia Maud przyznała z wyranym oporem - alew ich wieku to zrozumiałe.- Domylam się, że trudno nad nimi zapanować - wtršciła Rebeka rzeczowo - i podejrze-wam, że Rory podrzucił je Frazerowi między12SKRYWANA NAMIĘTNOĆinnymi po to, żeby nauczył ich trochę dyscypliny. Moim zdaniem powinno się je posłaćdo dobrej szkoły z internatem, gdzie ich energia zostałaby właciwie ukierunkowana.- Całkowicie się z tobš zgadzam, moja droga - skwapliwie przyznała ciocia Maud. -Iwłanie dlatego dzwonię do ciebie, bo masz duże dowiadczenie pedagogiczne - dodała. Re-beka zbyt póno zorientowała się, że wpadła w sprytnie zastawionš pułapkę. - Oczywicie,gdyby twoja matka była na miejscu, sytuacja wyglšdałaby inaczej, ale pamiętajšc, jak bardzolubiła przyjeżdżać do Aysgarth, spędzać tutaj długie wakacje...Teraz Rebeka przejrzała grę ciotki. Starsza pani ucieka się do szantażu emocjonalnego,sugerujšc, że jej obowišzkiem jest rzucić wszystko, popędzić do Cumbrii i zajšć siębliniakami Roryego. Po prostu winna jest to rodzinie.Natychmiast przyszło jej do głowy co najmniej z tuzin powodów, dla których powinnaodmówić, na przykład wspólnie z przyjaciółmi zaplanowane wakacje w Grecji, lecz gdy otym wszystkim pomylała, było już za póno. Cioci Maud udało się jš sprytnie omotać izłapać w sieć.- Ale wiesz, że Frazerowi by się to nie spodobało! - wytoczyła ostatni argument.W słuchawce zapadło wymowne milczenie, poPenny Jordan13czym ciocia Maud słabym, zmęczonym głosem zaczęła:- Mój Boże, dziecko... To było tak dawno temu. Jestem przekonana, że Frazer nawet niepamięta, o co poszło. On nigdy do nikogo nie chowa urazy. Poza tym to była tylko jakagłupia sprzeczka między wami.Głupia czy nie, ale na tyle ważna, że przez ostatnich osiem lat Frazer ani razu nie zaprosiłmnie do Aysgarth, pomylała Rebeka.Od tamtego czasu wid... [ Pobierz całość w formacie PDF ] |