[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chavez Ed MainSKROCONA HISTORIA TARKSATarks powoli otworzy� oczy. Czu� b�l. Bola�o go ca�e cia�o- Co by tu zrobi�? -pomy�la�.Nagle napad� go atak kaszlu. Odruchowo zas�oni� usta r�k�. Gdy sko�czy� kas�a�,poczu� nar�ce lepko��. Spojrza� na ni� i zobaczy� ma�e kropelki krwi.- No wspaniale -pomy�la�.Powoli zwl�k� si� z ��ka. Docz�apa� si� do szafy i zacz�� ubiera�. Spodnie,buty wi�zane,koszula, kurtka sk�rzana, pas z mieczem, sk�rzane r�kawice za pasem. Podszed� dolustra.Spojrza� na swoj� nieogolon� twarz. R�k� poprawi� kr�tkie, czarne w�osy. -Alejestemprzystojny -pomy�la� br�zowooki m�czyzna. Chwyci� sakiewk�, schowa� pod kurtk�iwyszed� z pokoju. Zamkn�� za sob� drzwi na klucz i poszed� w g��b korytarzem.Dotar� doschod�w i zszed� z pi�tra na d�. Sala karczmy by�a �redniej wielko�ci. Kominekw jej rogudawa� s�abe o�wietlenie tego zadymionego i gwarne-go miejsca. Pomi�dzy stolikamikr�ci�ysi� sk�po ubrane kelnerki. Tarks szybkim krokiem przebi� si� do wyj�cia.Wreszcie wydosta�si� na �wie�e powietrze. Pierwsze kroki skierowa� na rynek miejski. Po dotarciudo niego odrazu podszed� do s�upa og�oszeniowego i zacz�� czyta�.- Potrzebna dru�yna... nie.Poszukuje ... nie.Najlepsze piwo ... hm ... nie.Dobry i dyplomowany lekarz.O ! to w�a�nie to czego szukam. Tarks szybkim krokiem uda� si� pod wskazanyadres. Podrodze kilkakrotnie przysta-wa� m�czony atakami kaszlu. Wreszcie dotar� namiejsce. Sta�przed jednopi�trowym budynkiem z bia�ej ceg�y. Jego drzwi by�y zrobione zjakiego� dobregogatunku drewna. Tarks pod-szed� do nich i zapuka�. Odpowiedzia�a mu cisza.Zapuka� wi�cjeszcze raz, tym razem troch� mocniej.- Ju� id�. - dobieg�o zza drzwi. Wreszcie otworzy� mu nizio�ek o br�zowychw�osach.- Czym mog� s�u�y�? - zapyta�.- Chcia�bym widzie� si� z doktorem.- Ale� oczywi�cie. Doktor zaraz pana przyjmie. Niestety, miecz musi pan zostawi�u mnie.Aha, p�atne z g�ry.- Ile?- Pi�tna�cie wen�w.- Drogo.- Za jako�� trzeba p�aci�.- Mo�e. Prosz�, oto pieni�dze.- Ale� prosz� za mn�. Mistrz ju� czeka. Nizio�ek poprowadzi� go korytarzem wg��bdomu.Wreszcie zatrzymali si� przed du�ymi drzwiami. - Zapraszam do �rodka. Tarkspowoli wszed�do �rodka. Jego oczom ukaza�o si� du�e pomieszczenie z fotelem umieszczonym wjegocentrum. Wreszcie wszed� doktor. By� to wysoki, szczup�y szatyn o poci�g�ejtwarzy.- Prosz� usi���. - odezwa� si� beznami�tnym g�osem. Tarks pos�usznie wykona�jegopolecenie i rozsiad� si� na du�ym fotelu.- A wi�c o co chodzi? - Ostatnio mam ataki kaszlu, w kt�rych pluj� krwi�.- To nie jest, na szcz�cie nic powa�nego. Wystarczy upu�ci� troch� krwi i bra�potemsystematycznie zio�a.- Czy upuszczanie krwi b�dzie bolesne.- Ale� sk�d. Zrobi� to lepikucyty, podczas gdy pan b�dzie spa�.- Wi�c kiedy mo�emy zacz��?- Nawet natychmiast, oczywi�cie je�eli nie ma pan nic przeciwko temu.- Ale� sk�d, panie doktorze. Zaczynajmy.- Niech pan pow�cha wi�c t� szmatk�. Tarks g��boko zaci�gn�� si� zapachemszmatki. Mia�aona zapach morza. Kojarzy�a mu si� ze spokojem i dalekimi podr�ami. Wreszciezasn��.Gdy si� obudzi� nad jego g�ow� pochyla�a si� sylwetka doktora.- I jak, lepiej? Tarks powoli wsta� i przeszed� si� po pokoju.- Tak, du�o lepiej. Dzi�kuje doktorze.- Ale� nie ma o czym m�wi�. Niech pan tylko pami�ta o zio�ach. Ma pan jezapisane na kart-ce. Prosz� je bra� dwa razy dziennie. Polecam si� na przysz�o��.- Do widzenia. Tarks wyszed� z pokoju. Zatrzasn�� za sob� drzwi. Odebra� sw�jmiecz i uda�si� w drog� powrotn� do karczmy. Na drzwiach do gabinetu jeszcze ko�ysa�a si�tabliczka znapisem: Nie przeszkadza� !!! Dr Ackulla pracuje.Chavez [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zawrat.opx.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie można obronić się przed samym sobą.