[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->WstępW styczniu 2010 roku założyłam ruch samotnych kobiet wcalenie w ramach postanowienia noworocznego, ale z potrzeby głębokiejzmiany, wręcz rewolucji. Dopiero co zakończyłam dwuletni toksycznyzwiązek, jeden z tych, w których całkowicie traci się własną tożsamość.Kiedy było już po wszystkim i próbowałam ponownie odnaleźć swojemiejsce na ziemi, czułam się tak, jakbym przechodziła procesaklimatyzacji na innej planecie. Miałam trzydzieści lat i zaczynałamżycie od nowa. Będąc w związku, zraziłam do siebie większość swoichprzyjaciół (ponieważ nie chciałam od nich przyjąć prawdy na temattego, jak bardzo nieudaną z moim facetem byliśmy parą), dlategozakończywszy go, bardzo potrzebowałam inspiracji, mentora iprawdziwego przyjaciela. Byłam gotowa rozwinąć skrzydła, latać wpojedynkę i szczerze cieszyć się swoją samotnością, dlategowyruszyłam na poszukiwania innych kobiet, które potrafią odnaleźćpozytywną i radosną stronę bycia singielką.Niestety, nie udało mi się ich znaleźć.Księgarnie prezentowały bardzo szeroką ofertę książek o miłościi małżeństwie, o rodzicielstwie i chodzeniu na randki – poradników, jakzachowywać się na spotkaniu, jak usidlić mężczyznę i jak go przysobie zatrzymać, książek szczegółowo opisujących, „jak sprawić, by onsię w tobie zakochał”, „jak wyjść za mąż w rok” czy nawet „jakprzetrwać, żyjąc samotnie”. Ale wśród tych pozycji nie znalazłam anisłowa o „celebrowaniu” życia singla.Włączyłam telewizję. Nie, nic tam nie ma. Były programy, wktórych kobiety walczyły z setkami innych kobiet o względy jednegomężczyzny (który, tak na marginesie, wcale nie był taki fantastyczny),programy o randkach w ciemno, ślubie z milionerem, a także ozdobywaniu serca „celebryty”. Żaden z nich nie skupiał się na życiusamotnej kobiety. Szukałam także w kościele. Mimo iż Jezus także niebył w związku, to dziś wiele wspólnot parafialnych nie do końcapotrafi odnieść się do sytuacji ludzi samotnych. Przewidziane są zajęciao następującej tematyce: „przygotowanie do małżeństwa”, „woczekiwaniu na małżeństwo” i „modlitwy o małżonka”. Czy obok tegonie można by cieszyć się dniem dzisiejszym? Zamiast nieustannieczekać na to, co wydarzy się na kolejnym etapie naszego życia?Dlaczego wszyscy traktujążycie samotne jako prologdo małżeństwa, a nie jako wspaniałąprzygodę samą w sobie?Wyczerpałam wszelkie możliwości i mimo to nadal nieodnalazłam głosu przemawiającego w imieniu samotnych kobiet, któryby niósł nadzieję, a nie zniechęcenie. Dlatego postanowiłam sama nimzostać.Zaczęłam prowadzić blog; wkrótce potem poszłam krok dalej izałożyłam profil Singielki na Twitterze, który błyskawicznie nabrałrozpędu i doprowadził do powstania strony na Facebooku. Ta z koleirok później przekształciła się w stronę internetową, dzięki którejnarodziła się książka w postaci elektronicznej. Na jej podstawiewydana została książka drukowana, którą trzymasz właśnie w ręce. Odtamtego momentu przesłanie Singielki każdego dnia dociera do niemalmiliona osób na całym świecie.Wygląda na to, że nie ja jedna szukałam tego głosu. Wiele z wasnie zgadza się ze współczesną wersją samotnego życia, promowanąprzez popkulturę i społeczeństwo.Życie kobiety koło trzydziestki zbyt często jest szufladkowanejako „samotne i beznadziejne”, tymczasem w rzeczywistości może być„samotne i fantastyczne”.Samotnośćjest postrzegana jako brak innychopcji, a nie świadomy wybór. Ludzie lubią się wtrącać w życiesamotnej kobiety, która wzbrania się przed „ustatkowaniem”: aranżująniezliczone randki z mężczyznami, którzy nie wzbudzają w niejżadnego zainteresowania, a jeśli kręci nosem, to zarzucają jej, że jestwybredna, i pytają: „Co z nią nie tak?”.Proponuję dla odmiany zapytać: „Co jest z nią w porządku?”.Moim zdaniem odosobnienie, odwaga i niepewna ścieżka, po którejkroczy dziś singielka, powinny budzić podziw, a nie być uznane zasmutne, żałosne czy za przejaw słabości. Jako singielki (zwłaszcza te wokolicach trzydziestki) poświęciłyśmy wiele godzin na świętowaniewyborów naszych rówieśniczek. Pomagałyśmy im przy wyborze sukni [ Pobierz całość w formacie PDF ] |