[ Pobierz całość w formacie PDF ]
PEGGY MORELAND Nagroda publiczności ROZDZIAŁ PIERWSZY Merideth leżała na rozgrzanym kamieniu. Całym ciałem wchłaniała uzdrowicielską moc słońca. Całym ciałem i całą duszą. Miesiąc minął, odkąd, okaleczona i obolała, przyje chała na Ranczo Złamanego Serca. Blizny na ciele zagoiły się prawie bez śladu, ale rany w sercu nawet nie zaczęły się zabliźniać. Merideth straciła wszystko. Straciła dziecko. Powiedzieli jej, że to był chłopiec. Niestety, urodził się zbyt wcześnie, żeby mógł żyć samodzielnie. Merideth przywiozła go do domu i pochowała na rodzinnym cmentarzu, obok swojej matki. Spoczywali obok siebie: matka, której Merideth nie znała, i dziecko, którego nigdy nie przytuliła. To, że pochowała synka w rodzinnej ziemi, odrobinę zła godziło ból. Merideth była pewna, że jej matka jest w niebie i że zajmie się troskliwie maleńkim wnuczkiem. Łzy zakręciły się jej w oczach. Czuła się taka samotna. Mimo że była w domu i otaczała ją kochająca rodzina. Nie miała ani dziecka, którego tak bardzo pragnęła, ani męża, który dzieliłby z nią jej smutek. Była sama jak palec. Nikt by nie uwierzył, że Merideth McCloud, gwiazda telewizyjnych seriali, może być nieszczęśliwa. Kobiety za zdrościły jej twarzy i ciała. Śniła się po nocach mężczyznom 6 NAGRODA PUBLICZNOŚCI w całej Ameryce. Zazdroszczono jej życia w luksusie i przy lada okazji o niej plotkowano. Prawdy nikt się nie domyślał. A prawda była taka, że Merideth była biedna jak mysz kościelna. Życie w blich trze, o jakim zawsze marzyła, pochłonęła cały jej majątek. Stroje, biżuteria, podróże - to musiało kosztować. Wspaniałe życie. Przynajmniej tak o nim myślała, kiedy przed laty przy jechała do Nowego Jorku. Ekscytowała ją sława, tłumy wiel bicieli i jej nazwisko pojawiające się na kolumnach towarzy skich wszystkich amerykańskich czasopism. Zawsze połą czone z nazwiskiem jakiegoś bogatego i wpływowego męż czyzny. Merideth chciała mieć ciekawe, pełne przygód życie. Na początku rzeczywiście było ciekawe. Dopiero z perspekty wy czasu dostrzegła, jakie było puste i pozbawione sensu. Zwłaszcza teraz, kiedy dowiedziała się, co naprawdę jest ważne. Zawsze twierdziła, że nie powinno się niczego żałować. Uważała, że żal to kara za błędy, jaką los wymierza słabym i głupim. A Merideth nie była ani słaba, ani głupia. Pocho dziła z rodu McCloudów. Miała w sobie ducha walki i ro dzinną dumę. Była niezwyciężoną wojowniczką. Przeżyła kilka tragedii i jakoś to przetrwała. Tym razem także prze trwa, choć na razie nie bardzo wiedziała, jak tego dokona. Nie powiedziała siostrom o swoich problemach finanso wych. Zarówno Samanta, jak i Mandy z radością oddałyby jej ostatnią koszulę, gdyby o to poprosiła, ale Merideth nie chciała prosić. Była na to zbyt dumna. Tym bardziej że obu siostrom powiodło się w życiu, tylko jej jednej się nie udało. Nic dziwnego zresztą. Mandy i Sam zainwestowały swoje NAGRODA PUBUCZNOŚCI 7 pieniądze mądrze, z myślą o przyszłości, a Merideth wszy stko roztrwoniła. Mężów wybrały sobie tak samo mądrze, jak gospodaro wały pieniędzmi. Mandy miała Jesse'a. Pracowitego i kocha jącego ją bez granic. I Jaime'ego, oczko w głowie wszy stkich trzech sióstr McCloud. Nawet Samanta, choć jeszcze nie tak dawno sama siebie uważała za straconą, miała swego Nasha, który świata poza nią nie widział. No i oboje mieli śliczną, rezolutną Colby, której nie można było nie kochać. Tylko Merideth nie miała nikogo. Mężczyzn wybierała sobie tak samo głupio, jak głupio pozbyła się odziedziczonych po ojcu pieniędzy. Nie widziała człowieka, tylko jego pozycję i majątek. Marcus okazał się największą życiową pomyłką. Był producentem serialu, w którym grała główną rolę. Był też jej kochankiem i ojcem jej dziecka. Bogaty, ustosunkowany i przystojny. Ale nie miał ani sumienia, ani skrupułów. Nie miał serca. Merideth nie mogła sobie darować, że w ogóle pomyślała o tym draniu. A przecież miała tyle spraw do przemyślenia. Choćby sprawa pieniędzy. A raczej ich braku. Wiedziała, że powinna znaleźć sobie jakąś pracę. Tylko jaką? I gdzie? Nie chciała wracać do Nowego Jorku. Za nic. Ale przecież była aktorką. Nie miała innego zawodu. Czy aktorka może robić coś innego niż grać? Jak ja mogę myśleć o przyszłości, skoro nie poradziłam sobie jeszcze z przeszłością, pomyślała zrozpaczona. Nawet z teraźniejszością nie mogę sobie poradzić. John Lee Carter zatrzymał konia nad urwiskiem. U jego stóp leżał niewielki staw i... John Lee omal nie spadł z konia. 8 NAGRGDA PUBLICZNOŚCI Na głazie, tuż obok zasilającego staw źródełka opalała się kobieta. Piękna i zupełnie naga. Jasne włosy okalały śliczną twarz tak regularną, jakby wyrzeźbioną przez najlepszego artystę. John Lee Carter nie miał wątpliwości, z kim ma do czy nienia. Tak piękna mogła być tylko Merideth McCloud. Słyszał, że wróciła na ranczo. Wiedział też, dlaczego wy jechała z Nowego Jorku. O tym, że tragedie nie omijają na wet sławnych i bogatych, przekonał się na własnej skórze. O Merideth mówiono, że załamała się po stracie dziecka, ale John Lee wiedział swoje. Nie, nie wątpił, że straciła dziecko. On tylko nie mógł uwierzyć, że się załamała. Inna kobieta na pewno by się załamała, ale nie ona. Merideth McCloud była tak silna, że nic na świecie nie zdołałoby jej załamać. Niektórych szokowało, że chciała mieć dziecko, choć nie była mężatką. Mówili nawet, że to kara boska, że umarło, bo pochodziło z grzesznego związku. Paskudne języki, pomyślał John Lee. Koniec dwudzieste go wieku. Komu to przeszkadza, że kobieta woli wychowy wać dziecko bez pomocy mężczyzny? Zwłaszcza jeśli jest to byle jaki mężczyzna. Merideth przewróciła się na brzuch. Jej pupa była tak samo ponętna jak cała reszta. John Lee się roześmiał. Skierował konia na ścieżkę pro wadzącą w dół, do źródełka. Z Merideth zawsze można było poflirtować. - Nie wiesz, że w Austin nie wolno opalać się nago? Zaskoczona Merideth podniosła głowę. Wprawdzie kow- [ Pobierz całość w formacie PDF ] |