[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Skaczące czapeczki
Pociąg ruszył powoli mijając zostających na peronie ludzi. Joanna odetchnęła z ulgą. Zdążyła wskoczyć do wagonu w ostatniej chwili. Wszystko przez ten dworcowy kiosk, który przyciągnął jej wzrok zabawkami dla dzieci. Miała już dla Agnieszki kilka drobnostek, ale gdy zobaczyła na wystawie te gry, nie mogła się im oprzeć. - Niech pani uważa – jeden z siedzących w przedziale mężczyzn upomniał ją sarkastycznym głosem. - Przepraszam - Joanna wyszeptała czerwona z wysiłku układając pakunki na bagażowej półce. Nagle torba wypadła jej z rąk i pudełka z cichym szelestem rozsypały się dokoła. - Cóż to za archaiczne zabawki – drugi z mężczyzn wykrzywił usta – w dobie komputerów i Internetu ktoś się jeszcze tym bawi? – prychnął pogardliwie - mój syn nie wziąłby tego do rąk. – To przecież gry dla dzieci: chińczyk , grzybobranie , skaczące czapeczki.. - tłumaczyła Joanna podnosząc kolejno kartoniki i wkładając je do torby -Jeszcze coś takiego istnieje ?- odezwał się trzeci – dzisiejsze dzieciaki wolą gry w komputerze a nie takie nudne tekturowe plansze, na których nic się nie dzieje - Jak to nic się nie dzieje?-Joanna zacietrzewiała się nagle - jest kostka, pionki, trzeba dojść do mety, ominąć przeszkody, wykonać zadania – zaczęła wyliczać korzyści płynące z zakupionych gier. - Pani to nazywa emocjami?- odezwał się Pierwszy – może dwadzieścia lat temu takie zabawki były w modzie , ale teraz? W dobie techniki i elektroniki? Teraz nawet niemowlęta gapią się w komputer– zaśmiał się ze swojego dowcipu. -Komputer nie zastąpi dzieciom, lalek, samochodów puzzli- upierała się Joanna. -Zna się pani na Necie? – Trzeci przerwał jej wywody – tam jest wszystko i lalki i urządzanie mieszkań i klocki , wszystko co pani chce. Sam widziałem jak córka wycinała kompozycje z papieru przy pomocy myszki. Bez kosztów, bałaganu, bezpiecznie i cicho. - No! – Drugi też się rozemocjonował – mój syn to lubi takie gry zręcznościowe, wyścigi, w ogóle sport. Bo pani, w necie to i koszykówka jest i piłka nożna, i bilard. No bo pani, tych placów do zabaw coraz mniej a tu nikt nikomu nie przeszkadza, nie zajmuje miejsca. - A ludzie, przyjaciele, kontakty z innymi, rówieśnikami? – Joanna już się gubiła w tych niedorzecznych argumentach – to się już nie liczy? - Pani kochana. Wirtualna społeczność to tysiące, miliony ludzi. Tam tylko klikniesz i masz znajomych na pęczki. Ja w sieci mam tylu chętnych do grania, że real niech się schowa. Nigdy wcześniej nie miałem tylu przyjaciół. Joanna umilkła wciskając się w róg przedziału. A jeśli Agnieszka też zamiast normalnych zabawek woli te w Necie? Może bardziej ucieszyłaby ją właśnie taka komputerowa grą. Joanna zerknęła smutno na podskakujące w rytm kół pudełka, pozwalająć by radość z zakupów zaczęła parować z niej jak wiosenna kałuża.
- To dla ciebie - Joanna podała siostrzenicy torbę z prezentami. Dziewczynka zaraz zaczęła je rozpakowywać . - Ależ ciociu- krzyknęła zdziwiona. - Wiedziałam, że jej się nie spodoba – pomyślała Joanna spoglądając niepewnie na siostrę i jej męża - Ciociu - Agnieszka rzuciła się jej w ramiona –takich skaczących czapeczek w naszej klasie nikt jeszcze nie ma, a grzybobranie tylko Aśka. Nasza pani wymyśliła w tym roku taki konkurs na zbieranie gier do świetlicy. Będę mogła je zabrać do szkoły? Będę mogła się nimi pochwalić? – nos Agnieszki wtulił się w ciotczyny policzek. Joanna odetchnęła z ulgą. Jednak ci z pociagu nie mieli racji. No ale oni pewnie nigdy nie widzieli takich iskier radości w oczach dziecka. -Ale zanim je zaniesiesz do świetlicy to może najpierw w nie zagramy? – Joanna już otwierała pudełko. Kolorowe czapeczki podskoczyły jak małe dziarskie krasnoludki - Ach, ciociu - szepnęła Agnieszka . I w tym jej szepcie była taka radość, taka wdzięczność i taka szczęśliwość, ze Joannie od razu spociły się oczy. Szkoda, ze tamci miłośnicy komputerów nie mogli tego zobaczyć. ... [ Pobierz całość w formacie PDF ] |