[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Skrzacie opowieści z miasta i ze wsi
Skrzacie opowieści z miasta i ze wsi
Przełożył z niemieckiego
Wojciech Próchniewicz
Całość w jednym tomie
PWZN
Print 6
Lublin 1997
Adaptacja na podstawie
pozycji wydanej przez
Wydawnictwo
E. Jarmołkiewicz
Roku wydania nieznany
Redakcja techniczna
wersji brajlowskiej:
Piotr Kaliński
Skład, druk i oprawa:
PWZN Print 6 sp. z o.o.
20-bah, Hutnicza 9
tel.8fax 081 7461280
e-mail: print6@tkt.net.pl
Skrzaty
Kiedy jasny wstaje dzionek@ i na niebie już skowronek@ jak dzwoneczek
mały drży,@ Wstają skrzaty, myją buzie,@ potem ząbki trochę dłużej.@ Każdy
ząbek pięknie lśni.@ Leśny ludek je śniadanie,@ potem krótko trwa
sprzątanie.@ Każdy raźną minę ma,@ bo gdy już zebrali plony,@ wóz po brzegi
wypełniony;@ cóż im zrobi zima zła?@ Kucharz miesza zupę z groszkiem@ i co
chwila zjada troszkę,@ aby sprawdzić tak jej smak.@ Gdy o zmierzchu dzielne
chwaty@ przyjdą zupę jeść do chaty,@ smaczny obiad da im skrzat.@ Te wesołe
dwie osoby@ wyrabiają tu ozdoby@ rubinowe oraz złote.@ Naszyjnik z pięknych
kamieni@ dostanie, kto pracę ceni@ i ma na nią ochotę.@ Kiedy mocno grzeje
słonko,@ pić się chce błękitnym dzwonkom.@ Smutne są więc kwiaty śliczne.@
Tryska woda z koneweczki,@ rozdzwoniły się dzwoneczki!@ Słychać miłą
muzyczkę.@ Ptaszek przyniósł wieść, że w wiosce@ kobieta choruje i w trosce
o dzieci błaga pomocy.@ Pędzą: ... trzeci, czwarty, piąty,@ i sprzątają
wszystkie kąty.@ Pilnują maleństw w nocy.@ Ten skrzat przy zajączka łóżku@
to doktor o złotym serduszku.@ Nigdy nie żąda zapłaty.@ Znikają katar,
gorączka.@ Kochają go za to zwierzątka.@ Dumny jest z takiej pracy.@ W
skrzacim biurze pisarz pisze@ to, co dziś o ludziach słyszał.@ Pisze raport
malutki:@ o tym, że się dziecko boi@ albo, że coś czasem zbroi.@ Zna
ludzkie radości i smutki.@ Na ramię grabie, łopatka!@ Wraca do domu
gromadka.@ Kucharz wesoło dzwoni.@ Na stole zupa, racuchy,@ aż oblizują się
zuchy.@ Lśni łyżka w każdej dłoni.@ Jeszcze raczą się deserem.@ Kucharz
jest dziś bohaterem.@ Każdy zjada ile zmieści.@ Potem będą odpoczywać@ i
główkami sennie kiwać,@ snując swoje opowieści.@ Ale to jeszcze nie koniec
dnia,@ bo harmonista wesoło gra,@ już same skaczą nogi.@ Skrzat za skrzatem
skocznie pląsa.@ Nikt nie smuci się, nie dąsa.@ Drzazgi lecą z podłogi.@
Późna noc i wszystkie skrzaty@ zamykają drzwi od chaty.@ Za chwilę już będą
spały.@ Za oknem gwiaździste niebo,@ bajeczki im szumi drzewo,@ świeci
srebrny rogalik.
Przygoda na łódce
Krząta się rankiem skrzatów sześć.@ Pracują wesolutko.@ Chcieliby malcy w
piękny dzień@ popływać sobie łódką.@ Już wóz jest pełny, wiśta wio!@ Rumaki
- dwa ślimaki@ przez łąkę dzielnie ciągną wóz,@ nad mały stawek kaczy.@ Pan
kaczor to uprzejmy ptak.@ Rzekł: - Służę wam pomocą.@ Odłóżcie proszę
wiosła, ja pociągnę was z ochotą.@ Zabawa skrzatów nadal trwa,@ aż żabek
Kum zwabiony@ tym gwarem, chwycił łódki brzeg.@ Kiwa nią w obie strony.@ I
nagle słychać głośne: plum!@ To skrzat do wody fika.@ Lecz żabek Kum na
grzbiecie swym@ przewozi nieszczęśnika.@ Po tej przygodzie mały skrzat@
uścisnął żabce łapkę.@ Dwaj inni rybki łowić chcą,@ w tym jeden nawet w
czapkę.@ Uczta zabawę kończy tę.@ Nakryte są stoliki.@ Jadła i picia mają
dość@ i tańczą w rytm muzyki.@ Do domku wraca w późną noc@ gromadka
roześmiana.@ W łóżeczkach w jednym rządku śpią@ jak susły, aż do rana.
W państwie skrzatów
Skrzat Benedykt na malinach@ miał wypadek. Smutna mina,@ bo skrzacika
nóżka mała@ w chaszcze tak się zaplątała,@ że jej wyjąć sam nie może.@ "Czy
ktoś wyjść mi stąd pomoże?"
Wtem przeciera skrzacik oczy:@ chłopczyk w jego stronę kroczy.@ W mig
Strona 1
Skrzacie opowieści z miasta i ze wsi
uwolnił nóżkę skrzata.@ Spojrzał wdzięcznie skrzat na chwata.@ Nóżką ruszył
ze dwa razy.@ Uśmiech zjawił się na twarzy.
Coś zamruczał, kiwnął głową@ i z kieszeni wyjął owoc.@ A gdy Henio owoc
zjadł,@ stał się tyci, tak jak skrzat.@ Rzekł Benedykt: - Dziś, w nagrodę,@
do Królestwa cię zawiodę.
Wnet przy domku małym stają.@ Patrzy Henio, patrzy zając,@ bo Benedykt
zdjął czapeczkę@ i zaprasza: - Dziś córeczkę@ za mąż wydam. Przyjaciele!@
Wszystkich proszę na wesele!
I do domku-norki wskoczył.@ Henio najpierw zamknął oczy,@ a gdy spojrzał
jechał w dół.@ Wielką radość, jadąc, czuł.@ Razem z Heniem myszek para@
oraz gości cała chmara,
wszyscy wpadli z głośnym: Buumm!@ w kolorowy, strojny tłum,@ który
przybył na wesele.@ Zajmowano już fotele.@ Henio usiadł, bo już
świerszczyk@ rozpoczynał swój koncercik.
Pan dyrygent wciąż od nowa@ chórkiem żabek dyrygował.@ Wreszcie żabki
utwór cały@ już poprawnie wykonały.@ Dziesięć minut więc z radości@
kłaniały się publiczności.
Koncert skończył się brawami,@ goście siedli za stołami.@ Miód, korzonki
i sałatę@ wniosły skrzaty trzy pyzate.@ W trakcie uczty pan listonosz@
stertę listów z trudem doniósł.@ Lis, sarenka, dzięcioł mały@ mnóstwo
życzeń przesyłały.
Zawsze, gdy są skrzacie gody,@ odbywają się zawody.@ Żabka trąbi: - Tra
ta ta,@ Wygrać każdy szansę ma!@ Henio pięknie się ukłonił;@ panny młodej
wziął welonik.
Wszyscy skaczą i fruwając@ na polankę przybywają@ wyczytują już nazwiska@
zawodników w tych igrzyskach.@ To ciekawe niesłychanie,@ kto z nich dziś na
podium stanie.
Słychać gwizdy oraz wrzaski,@ w krąg rozległy się oklaski.@ Żabki swych
próbują sił,@ skacząc w górę, w przód i w tył.@ Tej najlepszej medal dano,@
szarfą też ją przepasano.
Dwa zabawne małe żuczki@ wyczyniają swoje sztuczki.@ Szczypcami się
uchwyciły,@ pokazując spryt i siłę.@ Choć minęło sporo czasu,@ nie chcą
przerwać tych zapasów.
Skrzat Benedykt trzyma dzban:@ - Kto spragniony, pić mu dam!@ Henio
bardzo jest spragniony,@ nie zapomną więc i o nim.@ Goście już obsiedli
stolik,@ piją pyszny sok powoli.
Karczmarz mimo swojej tuszy@ chwyta migiem dzban za uszy.@ Zwinnie krąży
obok domu,@ patrzy, gdzie tu dolać komu,@ i gdy gość się nie spodziewa,@ on
natychmiast mu dolewa.
Wkoło rojnie, wkoło wrzawa,@ jak zabawa, to zabawa.@ Zna Benedykt bajek
wiele,@ zaraz wszystkim jest weselej.@ Nagle ... Henio dostrzegł żabę,@
która biegnie tu z mokradeł.
- Benedykcie! Ratuj! - prosi,@ a z przejęcia drży jej głosik.@ - Koło
sosny, tuż za dróżką@ leży sarna z chorą nóżką.@ Henio dodał: - Miły
skrzacie,@ przecież wszystkim pomagacie!
- Skoro mówisz tak, chłopczyku,@ pójdziesz ze mną do sklepiku -@ rzekł
Benedykt i po chwili@ bandaż w sklepie zakupili.@ Skrzat lekarstwa wziął do
ręki@ i pobiegli do sarenki.
Bardzo był przejęty Henio.@ Biegł za skrzatem po kamieniach.@ Choć
gałązki go smagały,@ nie narzekał nasz zuch mały.@ Wnet ujrzeli biedne
zwierzę,@ jak bezradnie samo leży.
Zaraz chorą się zajęli@ I bandaże rozwinęli.@ Dziękowała im spojrzeniem.@
Dobry skrzat z zadowoleniem@ torbę swoją rozpakował:@ - Wkrótce będziesz
całkiem zdrowa!
Henio dobrze ranę przemył@ i ze skrzatem owinęli@ nóżkę sarny bandażami.@
Ta zastrzygła wnet uszami,@ jakby chciała rzec co czuje@ i że bardzo im
dziękuje..
Patrzcie! Już sarenka stoi,@ nóżka pięknie jej się goi.@ Boża krówka z
animuszem@ macha swoim kapeluszem:@ - Nie najlepiej z tobą było,@ lecz
szczęśliwie się skończyło!
Wróćmy wszyscy do gospody,@ wnet się zaczną korowody.@ Nowożeńcy siedzą w
wozie,@ a skrzat gładzi się po brodzie.@ - Ósma, ósma już godzina,@ czas
przejażdżkę rozpoczynać!
Księżyc jest zdziwiony szczerze:@ - Ja tak świecę? Oj, nie wierzę!@
Skrzacik Ludek machnął ręką:@ - To jest nasze wielkie święto.@ Ma być u nas
dzisiaj cudnie@ i tak jasno, jak w południe!
Po przejażdżce czas na tańce.@ Gra kapela na polance.@ Każdy grajek zaś
się stara,@ by grać głośno: - Bumtarara!!!@ Z wielką gracją i swobodą@
Henio tańczy z panną młodą.
Strona 2
Skrzacie opowieści z miasta i ze wsi
Pora zamknąć drzwi do chaty,@ w której wciąż się bawią skrzaty.@ Czas
opuścić las i dróżkę,@ gdzie Benedykt skręcił nóżkę,@ i gdzie po przygodach
z Heniem@ został jego przyjacielem.
To tu dał Heniowi owoc,@ coś zamruczał, kiwnął głową.@ Kiedy chłopiec
owoc zjadł,@ stał się tyci, tak jak skrzat.@ Henio rzekł im: - Pamiętajcie@
o mnie zawsze i ... żegnajcie!
Machnął skrzacik swą czapeczką:@ - Gdy znów przyjdzie do nas dziecko,@
podczas lata czy też zimy,@ my je pięknie ugościmy,@ bo nie kocha nikt tak
dzieci,@ jak my - skrzaty w całym świecie!
Leśny doktor
Kitka - wiewióreczka mała@ ząbek sobie wyłamała@ gryząc bardzo twardy
orzech.@ Leśny doktor jej pomoże.
Pośród drzew sarenka leży.@ Leśny doktor do niej bieży@ z lekarstwami na
ratunek.@ Zrobi sarnie opatrunek.
A zajączka bolą uszy.@ Doktor bardzo tym się wzruszył,@ lecz i na to jest
już rada:@ doktor w ucho maść więc wkłada.
Jeżyk Tuptuś dziś z anginą@ musi leżeć pod pierzyną,@ a poza tym zwierzę
chore@ ma grzać nóżki termoforem.
Żabka Kum-Kum wykumkała,@ że już całkiem wyzdrowiała.@ Ma apetyt iście
strusi@ i syropu pić nie musi.
Leśny doktor kiedy trzeba@ wchodzi niczym kot na drzewa.@ Dziś odwiedzić
musi ptaka,@ dość znanego tu śpiewaka.
Pełen pracy był dzień cały.@ Jedzie wozem doktor mały.@ Świerszczyk
ciągnie jak szalony.@ Wnet do domku trafi konik.
Pimpelek i Pumpelek
Skrzaty Pimpelek i Pumpelek, małe jak okruszki,@ wdrapały się na górki
szczyt.@ Stoczą się z niej jak gruszki.@ Choć nie są większe od paluszka,@
to dobre biją w nich serduszka.@ Jeden mieszka w starej dziupli, a drugi w
stodole.@ Tam, gdzie trzeba, niosą pomoc. Lubią też swawole.@ Gdy zmęczą
się, to w kącie gdzieś@ śpią smacznie skrzaty dwa.@ I ty dziecinko oczka
zmruż i słodko śpij: a-a-a!
Szkoła skrzatów
Hej, dziewczynko! Hej, chłopczyku!@ Opowieści znam bez liku,@ ale jednej
wy nie znacie,@ tak więc teraz posłuchacie@ o tym, jak dwa skrzaty małe@
iść do szkoły raz nie chciały.@ Skrzaty też się uczyć muszą,@ rano
wszystkie więc wyruszą@ w dzień słoneczny i wesoły@ do kochanej swojej
szkoły.@ Tylko dwóch leniuszków z rana@ ciągle budzi dobra mama.@ Z
wszystkich domków strojnych w kwiaty@ wyruszyły małe skrzaty.@ Oto miłe
pożegnanie:@ skrzat całuska daje mamie.@ Pim i Pum w bok dali nurka.@
Towarzyszy im wiewiórka,@ myszka oraz żabka mała.@ Pięknie pachnie łąka
cała!@ Chwila była to wesoła,@ lecz tam czeka na nich szkoła!@ Pędzą Pim i
Pum po trawie,@ żeby zasiąść w szkolnej ławie.@ Ważne gonią ich powody.@
Nagle ... Cóż to? To ... zawody!@ To sztafeta! Nie do wiary.@ Przedłużają
swe wagary!@ W całym lesie słychać dzwonek,@ który śpiewa dźwięcznym
tonem:@ - Dzyń-dzyń! - woła - Czeka szkółka!@ Wnet się zjawia pierwsza
trójka.@ Florek,@ Walduś@ z Baltazarem@ wypełniają szkołę gwarem,@ a za
pilność@ skrzaty młode@ otrzymają dziś nagrodę!@ Po przygodach na wagarach@
późno przyszła skrzatów para.@ Pim i Pum od Pana Bródki@ Wysłuchali mowy
krótkiej:@ - Na zegarze wszak się znacie,@ więc dlaczego się spóźniacie?@
Czy mam wciąż zadawać kary@ za spóźnienie i wagary?@ Pochyliły skrzaty
główki.@ Nie pomogą im wymówki.@ Każdy grzecznie odpowiadał@ z tego, co pan
wcześniej zadał.@ Koniec żartów. Od dziś skrzaty@ biorą pilnie się do
pracy!@ Każdy skrzat z radości fika,@ gdy jest w szkole gimnastyka.@ Malcy
skaczą jak koziołki,@ robią stójki i fikołki.@ Bieg, przysiady i przewroty@
wykonują bez kłopotu.@ Wszystkie buzie są rumiane.@ Trzeba teraz zjeść
śniadanie,@ które rośnie w środku łąki.@ Biegną skrzaty po poziomki.@ Nie
przepychaj się, kolego,@ bo wystarczy dla każdego.@ Koniec lekcji!
Dzyń-dzyń-dzyń!@ Biegną z klasy Pum i Pim.@ Chociaż w szatni przepychanka,@
zakładają w mig ubranka.@ Tym dwóm malcom, jak nikomu,@ bardzo spieszy się
do domu.@ Wkrótce siedzą skrzaty rade:@ mama niesie im obiadek.@ Patrząc,
co tam pachnie w garnku,@ zapomnieli o poranku,@ o spóźnieniu się do
szkoły@ i usiedli już do stołu.@ Postukują w stół łyżkami.@ Ach, jak dobrze
im u mamy!@ Skrzaty pilne niesłychanie,@ piszą już wypracowanie.@ Trzeba
popracować głową,@ żeby pracę mieć gotową.@ A po lekcjach znów zabawa.@ Jak
w ogrodzie pachnie trawa!@ Jak wokoło pachną kwiaty!@ Bawią się wesołe
skrzaty,@ a wraz z nimi przyjaciele.@ Mają na to czasu wiele.@ Świeci
księżyc i gwiazdeczka.@ Leżą skrzaty w swych łóżeczkach.@ Śnią baśń pięknie
malowaną.@ A gdy się obudzą rano,@ pójdą grzecznie do swej szkółki@
pracowici jak dwie pszczółki.@ Każdy szóstki tam dostanie,@ będzie o czym
Strona 3
Skrzacie opowieści z miasta i ze wsi
mówić mamie.@ Jak to dobrze i jak mile@ spędzać w domu takie chwile.@ Bo
gdy grzeczne bywa dziecko,@ cieszy się nawet słoneczko.@ A w ostatni dzień
nauki@ dokonali wielkiej sztuki:@ pierwsi byli w szkolnej sali@ i lampiony
zawieszali.@ Koniec lekcji w szkolnych ławkach!@ Już zaczęła się zabawa.@
Ja też na niej się bawiłem@ i sok pyszny z jagód piłem.
Mali pomocnicy
W miasteczku Skrzatkowo stał pusty domek. Właśnie wprowadziła się do
niego rodzinka Myszek. Tatuś Myszuś zabrał się do malowania ścian. Szu!
Szu! słychać jego pędzel na ścianie. Wtem skrzat Kleksik mówi: - We dwóch
zrobimy to szybciej. Pomogę ci. Teraz słychać, jak dwa pędzle biegają po
ścianie: Szu! Szu! Tymczasem rudowłosy skrzat Płomyczek obiecuje mamusi
Myszusi: - Razem z moim kolegą Robusiem pomożemy wam w przeprowadzce. I
rzeczywiście pomagają.
W dniu przeprowadzki Płomyczek przyszedł z przyjaciółmi. Skrzat Lorek, w
sweterku w paski, rzekł do mamusi Myszusi: - Kiedy już wszystko spakujecie,
my wyniesiemy wasze ciężkie skrzynie i załadujemy je na wóz.
Tata Myszuś powiedział: - Tego niedźwiadka nie możemy zabrać. - Przecież
ja tak bardzo lubię z nim spać! - rozpłakało się Myszątko. - Pozwól mu
zatrzymać misia - poprosiła mamusia Myszusia.
Wszystkie skrzynie i kosze wyniesiono przed dom. Skrzaty przyniosły meble
i spiżarkę. Ledwie zdąrzyły, bo nawet nadeszła rodzinka Chomików wesoło
pokrzykujących: - Hej, ha, hej, ha! Rodzinka nowy domek ma! Chomiki
zajrzały z zaciekawieniem: - Czy ten domek jest już pusty? Chcemy się do
niego jak najprędzej wprowadzić! I raz, dwa niecierpliwe Chomiki
wprowadzają się. O mały włos nie wniosłyby na powrót do domku ulubionego
fotela tatusia Myszusia. A to ci heca!
Skrzaty usiłują załadować wielką szafę na wóz. - Hej hop! Hej hop! - woła
Płomyczek i popycha szafę do góry.
- Hej hop! Hej hop! - wtóruje mu Lorek stojący na wozie i ciągnie szafę
ze wszystkich sił. Robuś podtrzymuje szafę z boku i stęka: - Ojej! Gdyby ta
szafa stała już w nowym domu.
No! Nareszcie! Szafa jest już na wozie. Trzeba ją teraz dobrze umocować.
Zajączek niczym rumak niebawem ruszy w drogę.
Skrzat Płomyczek zaniósł pozostałe skrzynie i mebelki na wóz, na którym
znalazło się także miejsce dla rodzinki Myszek.
Kiedy przybyli na miejsce, skrzaty wybiegły i machają im na powitanie: -
Hej! Serdecznie witamy! Jeden ze skrzatów wyjaśnił swoim dzieciom: - To
jest rodzina Myszek, które od dziś będą mieszkały w naszej wiosce.
- Spójrz, tam na wozie są dzieci. Będziemy miały się z kim bawić! -
wołają uradowane skrzaciątka.
Gdy wóz zatrzymał się, wniesiono skrzynie i meble do nowego domku. Lorek
pomógł Myszątkom i wniósł ich rzeczy od razu do dziecięcego pokoiku.
Mamusia Myszusia pokazała Lorkowi, gdzie należy postawić kanapę. Wreszcie
wszystko jest już na swoim miejscu.
- Pomogliście nam - powiedziała mamusia Myszusia do skrzatów. - Bardzo
wam dziękujemy i zapraszamy na poczęstunek.
Nikomu nie trzeba było tego zaproszenia powtarzać. Hop! I już wszyscy
siedzą przy stole i raczą się smakołykami, bo apetyty dopisują po tej
przeprowadzce.
Miejskie skrzaty
Ech! To były piękne czasy!@ Czasy dziadków i babć waszych.@ Skrzaty
wówczas zamiast ludzi@ pracą się musiały trudzić.@ Człowiek chrapał
smacznie w domu,@ kiedy skrzaty po kryjomu@ tam gromadnie się zjawiały@ i
szurały, i stukały,@ malowały, i zmywały,@ przenosiły, i czyściły,@ i
sklejały, i ścierały,@ zamiatały i ... znikały!@ A gdy wreszcie nastał
dzionek@ śpioch wszyściutko miał zrobione!
Dwaj cieśle mieli dziwny dzień,@ na budowie zmógł ich sen.@ Gdy drzemali
na trocinach,@ przybyła skrzacia rodzina.@ Jeden z nich okiem fachowym@
ocenił wielkość budowy.@ Wnet się wzięli za siekierki,@ ociosali świetnie
belki,@ nawiercali, piłowali,@ podciągali, heblowali,@ mnóstwo gwoździ
nawbijali.@ Gdy cieśle unieśli głowy,@ dom stał piękny i gotowy.
Piekarzowi przez noc całą@ wiele skrzatów pomagało,@ a leniwi czeladnicy@
przesypiali noc w piwnicy.@ Kiedy mrok zalewał miasto,@ wyrabiały skrzaty
ciasto:@ wałkowały@ i mieszały,@ i starannie zagniatały,@ formowały,@
układały@ i do pieca to wsuwały.@ Kiedy piekarz śpiochów wołał,@ chleb
gorący stał na stołach!
U rzeźnika skrzaty małe@ też się żwawo uwijały.@ Dzielną minę ma
grubasek,@ przygotował stos kiełbasek.@ Mięsko jest już wypłukane,@ bardzo
dobrze posiekane.@ Skrzaty biorą ciężar wielki,@ będą wędzić te serdelki.@
Strona 4
Skrzacie opowieści z miasta i ze wsi
Inni porcje odważają@ i kiełbaski napychają.@ Wnet skończyły dzień urwisy,@
stoją pełne wędlin misy.@ I cóż powiesz nam, rzeźniku?@ Skąd to wszystko w
twym sklepiku?
Winiarz pod karczmą w piwnicy,@ wino próbował w szklanicy.@ Zamiast
pracować, niebacznie@ zasnął przy winie swym smacznie.@ A gdy mocno spał
człowieczek,@ skrzaty wybiegły zza beczek,@ które sprytnie przetaczały,@
szpuntem beczki zamykały,@ potem wino przelewały,@ smakowały,@
przyprawiały,@ i na końcu rozrabiały.@ Winiarz ocknął się nad ranem.@ Wino
było sklarowane!
Krawiec uszyć miał frak nowy,@ lecz nie zdążył. Z bólem głowy@ chciał
położyć się do łóżka.@ Skrzaty cicho, na paluszkach,@ wspięły się na stół
krawiecki.@ Odwinęły ze szpuleczki@ dużo nici@ i kroiły,@ poprawiały,@
potem szyły.@ Prasowały i cmokały,@ dziełem swym się zachwycały,@ a gdy
krawiec przespał smutki,@ dostrzegł obok frak nowiutki.
Żonę głupią i ciekawską@ krawiec miał - okropne babsko!@ Wymyśliła ona
sobie,@ że ludzikom kawał zrobi.@ A że była podła trochę,@ posypała schody
grochem.@ Kiedy skrzaty przyszły nocą@ w dobrej wierze i z pomocą,@
wszystkie na dół pospadały.@ Nagle dom się zatrząsł cały.@ Baba, słysząc te
hałasy,@ pędzi w dół, aż jej obcasy@ głośno tłuką się na schodach.@ Lecz
uciekły skrzaty. Szkoda!
Ciekawości straszna cena.@ Ależ bieda! Skrzatów nie ma!@ Już nikomu nie
pomogą.@ Ukarały ludzi srogo.@ Każdy musi sam pracować:@ szyć i wędzić,@
piec i pędzić,@ pukać, stukać@ i budować,@ i sił swoich@ nie żałować.@ I
choć ludzie tym się smucą,@ skrzaty nigdy nie powrócą.
W Bzyczkowie
Za domem jest piękna łąka.@ Jaś siadł z misiem w blasku słonka.@ Choć był
tam tylko przez chwilę,@ siadł na dłoni mu motylek.@ Myśli Jaś: "Sen to czy
jawa?",@ a motyl skrzydła rozkłada@ i mówi nagle te słowa:@ - Zapraszam cię
do Bzyczkowa!@ Czas tracimy niepotrzebnie.@ Więc Jasio na to: - Już biegnę!
- Tam żuczki na nas czekają -@ dodał motylek fruwając@ i zawisł przy
stacji celnej.@ W zaprzęgu ślimaki dzielne@ zaraz ruszą z kopyta.@ Celnik
Jasia przywitał.@ Na pewno jechać mu każe,@ gdy tylko sprawdzi bagaże.@ -
Odjazd! - rzekł skrzat przy szlabanie@ machając na pożegnanie.
Pora była południowa@ gdy wjechali do Bzyczkowa.@ Jasio znalazł się w
gospodzie.@ Soczek spływał mu po brodzie,@ a tu sąsiad żuczek mówi,@ że
nadchodzi czas zaślubin.@ Będzie uciech co niemiara,@ bo ślub bierze
żuczków para.
Następnego dnia raniutko,@ goście znieśli kwiaty żuczkom,@ potem ruszył
orszak cały@ przez pachnący barwny gaik.@ Przodem szedł pan żuczek
Bzyczek,@ przystrojony niósł patyczek,@ a tuż za nim młoda para,@ która
równo iść się stara.@ Uroczyste mają miny@ w te radosne zaślubiny.
Patrzcie! Brzęczy cały tłumek.@ Frunąć w górę każdy umie.@ Krążą
dźwięcznie żuczków pary,@ tańczy młody, tańczy stary.@ Na weselu tańczyć
trzeba,@ no więc tańczą na tle nieba.@ Pyta młody żuk żuczeczkę:@ -
Zatańczymy dziś poleczkę? -@ Bardzo chętnie - mówi ona@ i kołysze się w
ukłonach.
Zakończono wreszcie tańce.@ Czas odpocząć więc przy szklance.@ Smaczny
soczek jagodowy@ świetnie chłodzi i jest zdrowy.@ Siedzą goście za
stołami,@ piją soczek szklaneczkami.@ Drży gospoda od muzyki,@ słychać
śmiechy i okrzyki.@ Jasio czas tu spędza mile.@ Jest z nim misio i motylek.
A po uczcie znów na łące@ tańczą chyba par tysiące!@ Jakże skocznie
skrzaty grają,@ żuczki ledwie nadążają.@ Panna młoda uśmiechnięta@ strojna
jest w dniu swego święta.@ Jak uroczo jej w tym wianku@ ze stokrotek i
rumianków.@ Prędko płyną jej godziny@ w te wesołe zaślubiny.
Wciąż melodie słychać nowe.@ Słodkie wino jagodowe@ ciągle leje się
strumieniem.@ Goście gaszą nim pragnienie.@ Pary tańczą. Ojej! Stłuczka!@
Żuczek nagle wpadł na żuczka!@ Taniec zmęczył gości wielu.@ Ledwie dyszą
siedząc w trawie.@ Dla nich jest już po zabawie.
Kiedy dzień się wreszcie kończy,@ coraz mniej jest par tańczących.@ I
srebrzysty pan Rogalik@ mnóstwo gwiazdek już zapalił.@ Zaszumiały sennie
drzewa,@ ktoś w gospodzie jeszcze śpiewa.@ Żuczki w domkach już usnęły,@
firaneczki zaciągnęły.@ Śnią o łące i zabawie.@ Świerszczyk do snu gra im w
trawie.
Następnego dnia od rana@ mnóstwo rzeczy jest do prania.@ Tatuś rąbie drwa
na opał.@ I listonosz już z sił opadł:@ listów rozniósł całe mnóstwo.@
Czoło otarł dużą chustką.@ Tylko dzieci są wesołe,@ bawią się i tańczą w
kole,@ a piosenki ich beztroskie@ słychać niemal w całej wiosce!
Skończył się już czas wesoły,@ dzieci muszą iść do szkoły.@ Z woreczkami
i teczkami@ idą same lub parami@ po zielonej, ciepłej łące.@ Śmieje się do
Strona 5
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zawrat.opx.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie można obronić się przed samym sobą.