[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->SKAUTISSN 1898–7729HARCERSKIEPISMOHISTORYCZNEKWARTALNIKTA R NÓW, NR 1 [32], M A R ZEC 2014 r.Jan Roman Bytnar (1921–1943),fot. z okresu egzaminu dojrzałości w 1939 r.OD REDAKCJIOpowieść Aleksandra Kamińskiego pt.Kamie-nie na szanieczostała niedawno określona przezdr Elżbietę Janicką najbardziej mitotwórczą książkąw polskiej historii. Autorka dopatrzyła się też w treściksiążki wątków homoseksualnych a nawet antysemi-ckich! Reżyser Robert Gliński realizując film „Ka-mienie na szaniec” postanowił, nie wiedzieć czemu,„odbrązowić” postaci bohaterów, zmieniając fabułęi fakty, aby przypodobać się współczesnej młodzieży.Nawet w czasach PRL, pozytywny przykład postawpolskiej młodzieży w okresie niemieckiej okupacji,nie był tak szargany.Recenzje filmu są różne i jest ich bardzo wiele.Hm. Janusz Krężel – piewca etosu „Zośki”, „Alka”i „Rudego” – napisał w liście do redakcji:Jakże da-leki jest ten obraz filmowy i cała jego osnowa od le-gendarnego dzieła „Kamyka”. Zabrakło w tym filmietrzech istotnych spraw: duszy, serca a przede wszyst-kim rzetelności w odtwarzaniu faktów – właściwiepowstał jakiś amerykański western, gdzie musi byćdużo strzelaniny i trupów. Zupełny brak odpowiedzina zasadnicze pytanie: Skąd Ci chłopcy – harcerzeSzarych Szeregów – brali Moc? Zniknęły piękne domyrodzinne, wspaniała szkoła i co nie mniej ważne – or-ganizacja harcerska, nie mówiąc już o ideałach wiaryw [ich] życiu (np. Jasna Góra w 1939 roku). Żadnegoobrazu w filmie obrazującego te ważne zagadnieniaw życiu człowieka… A gdzie ta wielka męska Przy-jaźń tak pięknie udokumentowana w „Kamieniachna szaniec” przez autora?Analizując całą dotychczasową dyskusję o boha-terachKamieni na szanieci o filmie, można zauwa-żyć, że jej uczestnicy, bez względu na wiek, kierowalisię przede wszystkim własnymi emocjami, doświad-czeniem życiowym lub przytaczali ogólnie znanefakty. Stąd wiele protestów i apeli. Nikt, lub prawienikt, nie przytoczył tekstów napisanych przez PaniąZdzisławę Bytnar – matkę „Rudego”. Teksty te po-wstawały wiele lat po wydarzeniach pod Arsenałem.Były odpowiedzią na dziesiątki pytań zadawanychw trakcie wielu spotkań z powojennymi pokoleniamimłodzieży, zafascynowanej bohateramiKamieni…W tym numerze „Skauta” zostały zamieszczo-ne prawie wyłącznie teksty napisane przez PaniąBytnar. Można mieć nadzieję, że te bardzo osobistew wielu fragmentach wspomnienia, pozwolą czytel-nikowi uzupełnić wiedzę o bohaterachKamieni…oraz o wydarzeniach jakie rozegrały się w ostatnichdniach marca 1943 roku. Mogą też pomóc w zrozu-mieniu słów: „Przyjaźń i Służba” – jakże inaczej od-czuwanych w najtrudniejszych czasach niemieckiejokupacji a jak banalnie rozumianych przez niektó-rych dzisiaj. Teksty te, pisane po stracie męża i syna,nabierają szczególnego znaczenia w dniach, kiedy naekrany wszedł film R. Glińskiego.Zawarte w tych artykułach myśli Pani Bytnar,mogą także ułatwić czytelnikom oddzielenie zdro-wych ziaren pszenicznych od plew językowych,filmowych i pseudonaukowego bełkotu. Kontrower-syjne opinie E. Janickiej wydają się być z tej perspek-tywy banalne, karykaturalne, relatywne a obrazR. Glińskiego po prostu nieprawdziwy!■M. PopielSKAUT. HARCERSKIE PISMO HISTORYCZNEREDAKCJA:Lesław Dall– Zakopane,Wiesław Kukla– Poznań,Janusz Krężel– Mielec,Marian Miszczuk– Warszawa,Marek Karpiński(grafika) – Tarnów,Marek Popiel(red. naczelny, odpowiedzialny i wydawca).33–100 Tarnów, ul. Krakowska 42/9, tel. 667 174 232czasopismo.skaut@gmail.com www.skaut.okay.plSKAUTjest bezpłatnym harcerskim pismem niezależnym.Wszelkie prawa zastrzeżone ©1996–2014.Przedsięwzięcie o charakterzenon profit.nr 1 [32]SKAUTstr. 2BIOGRAFIEZdzisława BytnarW OCZACH MATKI –WSPOMNIENIE Z DZIECIŃSTWA SYNA – JANKA BYTNARANad wyborem szkoły dla Jasia biedziliśmy sięprzez wiele miesięcy od momentu, kiedy spostrze-gliśmy pierwsze jego zainteresowania. Rozbudziłysię one wyraźnie mniej więcej w dziesiątym roku ży-cia i wiązały się z przyrodą i pośrednio matematyką.Po ukończeniu trzeciej klasy szkoły powszech-nej w Piastowie pod Warszawą, przenieśliśmy Jasiaz nowym rokiem do Warszawy, zgodnie z opinią wy-chowawcy, że Jaś przerasta poziomem ogół uczniówi należy go wcielić do zespołu silniejszego. Zapisanyzostał do szkoły powszechnej nr 29 – na owe czasyprzodującej – przy ul. Zagórnej 9 na Czerniakowie.Do nauczycieli odnosił się z wielkim szacunkiem. Na-uczyciela przyrody p. Jankowskiego lubił nadzwyczaj.Pani Filipowiczowa, wychowawczyni klasy czwartej,poświęciła mu wiele uwagi, zaciekawił ją ten chłopieco rozwichrzonej czuprynie, pełen optymizmu i entu-zjazmu, podejmujący ochoczo wiele dodatkowej pra-cy dla klasy. Ona też wytypowała go do gimnazjum.Najlepsi uczniowie tej szkoły na Zagórnej, któ-rej kierownikiem był nauczyciel p. Wójcik, nieprze-ciętny pedagog, kierowani byli do Gimnazjum im.Stefana Batorego. Ale dostać się tam można było je-dynie synom „górnych sfer” lub uczniom wybitniezdolnym, zdającym konkursowe egzaminy.Pokusiliśmy się, bo gimnazjum miało kierunekmatematyczno-przyrodniczy, a w tych przedmio-tach Jaś celował. Zapalił się do egzaminu. Trzebapodkreślić, że miał już wtedy zadatki odwagi cywil-nej. Nie peszyły go pytania. Posiadał umiejętnośćniezwykłej koncentracji umysłowej i zastanawiają-ce opanowanie. Stanął do tej rozgrywki – impono-wała mu tarcza z jedynką – pierwszego gimnazjumw Warszawie i egzamin się powiódł. Poszedł więc doI klasy gimnazjalnej. Jego prace domowe posiadaływalory dokładnego przemyślenia i dokładnej ana-lizy treści tematu. Z każdym ciekawym zadaniem,zagadnieniem i sposobem wykonania dzielił się z ro-Fragment rękopisu Zdzisławy Bytnarnr 1 [32]SKAUTstr. 3Danuta i Jan BytnarowieZdzisława Bytnar z Jankiem i Danutąna wakacjach, fot. ok. 1930 r.dzicami, dyskutował i poszerzał zagadnienie o jakiśszczegół wyczytany z książki, encyklopedii lub zin-terpretowany przez domowników. Szkołę przenosiłz wszystkimi jej walorami do domu, w ocenach lek-cyjnych wykładów wyrażał wielki szacunek dla na-uczycieli i był zawsze z najwyższym uznaniem dlaciężkiej ich pracy wychowawczej.W jego życiu nauczyciele odegrali poważną rolę– każdy z nich wpływem swym poruszał w nim uta-jone zalążki i wydobywał umiejętnie intelektualnebogactwo. Wypracowania polskie cechował zawszejakiś rys uczuciowy, tkliwy, oryginalny styl – prof.Stanisław Młodożeniec – sam literat i poeta – był bar-dzo zadowolony za to osobiste ujmowanie tematyki.Prof. Gustaw Wuttke czynił zawsze zachwyty nadprowadzonym zeszytem z geografii, w którym byłydoskonałe już wykresy, przemyślne mapki i ilustracjeposzukiwane po różnych czasopismach. Zachowałsię też u niego zeszyt Jasia, uratowany z pożogi Po-wstania, który został mi jako jedyny skarb doręczo-ny – przekazany został do muzeum w Kolbuszowej1.Kochał przeszłość Polski, rozczytywał się rów-nież w historii starożytnej. Pasjonowały go też mity1i legendy greckie. Z całym zainteresowaniem czytałpowieści Józefa Kraszewskiego.Przyroda zaś była jego „konikiem”. Z matematy-ką, algebrą nie miał zbytnich trudności, traktował jąjako dobrą gimnastykę dla „szarej substancji”. Ceniłsobie wielce książeczkęLilavati2, nad którą mozolnieślęczał całe wieczory, wydzierając powoli tajemnicerachunkowe. Posiadał również zamiłowanie do na-uki języków, wcześniej, bo od klasy trzeciej szkołypowszechnej zaczął się pilnie uczyć języka niemie-ckiego. Zdobywał szybko sprawność w tym języ-ku, gdy zachodziła potrzeba, był wytrwały i upartyw działaniu3.Pracowicie spędzał pierwsze trzy lata w gimna-zjum – oprócz tego uprawiał sporty; pływał, jeździłna nartach, na łyżwach, grał w tenisa i jeździł na ro-werze. Rower był ziszczeniem marzeń podróżni-czych – niedzielne wędrówki całej rodziny rowerami23Miejsca urodzenia Jasia – nazwano tam ulicę imieniem Janka Byt-nara; [Dom w którym Jan R. Bytnar istnieje do tej pory w Kolbu-szowej Dolnej – red.].Szczepan Jeleński,Lîlâvatî. Rrozrywki matematyczne,Poznań, ok.1930.W gimnazjum należał do klasy „francuskiej”. Prywatnie brał lek-cje konwersacji, zaś w czasie okupacji uczył się zawzięcie j. angiel-skiego. Lekcji udzielała mu matka kolegi Andrzeja, p. Zawadow-ska w godz. 7.15–8 rano.nr 1 [32]SKAUTstr. 4były znane w naszym bloku. Najpierw ojciec był prze-wodnikiem, potem już Jaś buszował po wojewódz-twie z mapnikiem i ciągnął rodzinkę po ciekawychuroczyskach. Włóczęgi te były jakby próbną lekcjądo późniejszych wycieczek harcerskich. W ostatnimroku szkolnym 1938/39 uczęszczał na kurs przewod-ników Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego.wiła, że poszukując atrakcyjnych zajęć, doskonaliłsię na tej drodze. Stąd narodził się impuls do pracysamokształceniowej, której nie porzucił do końca.Wśród potrzeb, jakie sobie postanowił rozpracować,dużo miejsca wyznaczył potrzebie sympatyzowania,określał to podejściem wychowawczym, które po-zwalało mu jednać sobie najpierw kolegów, potemIlustracja Władysława Czarneckiego do rozdziału „Słoneczne dni”,książki A. Kamińskiego,Kamienie na szaniec (IIIwydanie krajowe)W wieku 12–13 lat zarysowała się u Jasia wybit-na wydajność społeczna. Dopracował się tej stronycharakteru w trakcie stawiania klasie wysokich wy-magań. Od siebie żądał pełnej doskonałości w każdejsprawie. Stale powiększał zasób wiadomości w zakre-sie ulubionej dziedziny. Zaczytywał się też zachłan-nie w powieściach fantastycznych i egzotycznych.Dom i szkoła sprawiły, że drogą wzmocnieniadziecięcego entuzjazmu wydobyto z głębi jego du-szy najszlachetniejsze uczucia. Wspólnie dążyliśmydo rozwoju tych sił duchowych, które zadecydowałyo przyszłym jego życiu.Miłość ojczyzny, poczucie pracy dla niej przenik-nęły jego program życiowy. Harcerstwo poszerzyłote zadania. Praca w zastępie, potem w drużynie spra-zaś zaprzęgać do wielkiej pracy społecznej. Z każ-dym rokiem wyznaczał sobie nowy program pracy,który konkretnie wyrażał się tym, co pozna nowe-go, czego się jeszcze nauczy, czego się dopracuje i couczyni dodatkowo dla domu, dla bliskich i dla swejbraci harcerskiej. Nie zaprzestawał gonitwy za dobrąksiążką, nie uznawał wiedzy „po łebkach”, gardziłwąskimi, płytkimi wiadomościami, uznawał je zakalectwo życiowe. Emocjonował się szerokim nur-tem i powtarzał w dzienniczkach niezmiennie na-stępujący cytat:Naturalnym przywilejem wiedzy jestnieskończone otwieranie.Służył całym życiem idei harcerskiej, uczucie tostanęło ponad śmiercią.■Z. Bytnarnr 1 [32]SKAUTstr. 5 [ Pobierz całość w formacie PDF ] |