[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Skrzydła Laurel

Rozdział 6

Kilka minut później,  Laurel znowu zastawiła drzwi krzesłem. Podniosła przód bluzki i wyciągnęła jeden białobłękitny płatek spod jedwabnego szala. W jej dłoni wyglądał tak niewinnie … Prawie zapomniała, że wyrasta z jej pleców. Wyjęła nożyczki do paznokci i zaczęła przyglądać się uważnie płatkowi. Uznała, że wystarczy mały kawałek. Spojrzała raz jeszcze i wybrała poszczępiony koniuszek.

Zacisnęła zęby i ustawiła nożyczki we właściwym miejscu. Miała ochotę zamknąć oczy, ale bała się, że w ten sposób narobi większych szkód. Policzyła bezgłośnie. “Raz, dwa, trzy! Nie, przecież miało być pięć!”. W myślach nazwała siebie tchórzem, po czym znowu przyłożyła nożyczki. “Raz, dwa, trzy, cztery, pięć!”. Nacisnęła i nożyczki ucięły równo mały kawałek białego płatka, który opadł prosto na łóżko. Jęknęła i przez chwilę podskakiwała, aż ustało pieczenie, a potem spojrzała na nacięty płatek. Nie leciała z niego krew, tylko odrobina przejrzystej cieczy. Delikatnie osuszyła go ręcznikiem, a następnie ukryła pod szalem. Wtedy dopiero podniosła odcięty fragment, zawinęła go w chusteczkę i włożyła do kieszeni.

Zbiegła po schodach, starając się wyglądać zwyczajnie.

- Idę do Dawida- powiedziała, mijając rodziców, którzy siedzieli przy kuchennym stole i jedli śniadanie.

- Chwileczkę- odezwał się tata.

Stanęła w miejscu, ale się nie odwróciła.

- A co byś powiedziała na: “Czy mogę iść do Dawida?”.

Odwróciła się z wymuszonym uśmiechem na twarzy.

- Czy mogę iść do Dawida?

Ojciec nie podniósł nawet wzroku znad gazety, tylko zbliżył kubek z kawą do ust.

- Oczywiście- odparł- Baw się dobrze.

Do drzwi starała się iść normalnym krokiem, ale kiedy tylko znalazła się na zewnątrz, pobiegła po rower i ruszyła pędem...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zawrat.opx.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie można obronić się przed samym sobą.