[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Julie Anne Long
SKRZYDŁA MOTYLA
1
Zrobiłe
Ļ
si
ħ
niepokoj
Ģ
co buraczkowy na twarzy, Redmond.
T
Ģ
uwag
Ģ
pan Culpepper, historyk z Pennyroyal Green, zako
ı
czył przedłu
Ň
aj
Ģ
c
Ģ
si
ħ
chwil
ħ
ciszy, która zapanowała, kiedy drzwi gospody Pod
ĺ
winiakiem i Ostem otworzyły si
ħ
z trzaskiem, wpuszczaj
Ģ
c do
Ļ
rodka podmuch wilgotnego powietrza, gło
Ļ
ny
Ļ
miech i trzy
osoby. Jedn
Ģ
z nich była siostra Milesa Redmonda, Violet. A jako
Ň
e Violet słyn
ħ
ła z
niekonwencjonalnego zachowania, trzeba było na ni
Ģ
uwa
Ň
a
ę
. Zwłaszcza
Ň
e tu
Ň
za ni
Ģ
pojawił si
ħ
w drzwiach kto
Ļ
, kto specjalizował si
ħ
w prowokowaniu Violet - brat Milesa,
Jonathan Redmond. A ta trzecia osoba...
Ta trzecia osoba była odpowiedzialna za buraczkowy kolor twarzy Milesa.
Patrzył, jak Cynthia Brightly
Ļ
ci
Ģ
ga z palców r
ħ
kawiczki, wiesza peleryn
ħ
na kołku przy
drzwiach i mówi do Violet co
Ļ
, na co jego siostra odrzuca głow
ħ
w tył i wybucha perlistym
Ļ
miechem obliczonym na zwrócenie powszechnej uwagi. I rzeczywi
Ļ
cie, wszystkie głowy w
sali mimo woli zwróciły si
ħ
w jej stron
ħ
jak słoneczniki odwracaj
Ģ
ce si
ħ
do sło
ı
ca.
W innych okoliczno
Ļ
ciach Miles tylko by przewrócił oczyma.
Ale teraz patrzył jak urzeczony na pann
ħ
Brightly, która rozgl
Ģ
dała si
ħ
po sali: jej wzrok
padł na stolik zaj
ħ
ty przez roze
Ļ
mian
Ģ
rodzin
ħ
Eversea, na pann
ħ
Mariett
ħ
Endicott,
wła
Ļ
cicielk
ħ
Akademii dla Młodych Dam, która jadła kolacj
ħ
w towarzystwie dwojga
zmartwionych rodziców i nad
Ģ
sanej pannicy. Na niego. Jej niezwykłe bł
ħ
kitne oczy ani si
ħ
nie rozja
Ļ
niły, ani nie pociemniały na jego widok - bo i dlaczego? - a lekki półu
Ļ
miech, echo
rozbawienia sprzed chwili, nie znikn
Ģ
ł z jej twarzy. Zwróciła na niego tyle uwagi co na słup
pod
Ļ
cian
Ģ
albo wieszak na kapelusze.
Tymczasem on, mu
Ļ
ni
ħ
ty jej spojrzeniem, zawibrował jak tr
Ģ
cona struna.

Ň
ona, na lito
Ļę
bosk
Ģ
, robi w Sussex? W Pennyroyal Green? W towarzystwie Violet?
- Ja bym jednak raczej powiedział,
Ň
e si
ħ
zrobił purpurowy - oznajmił Culpepperowi
Cooke. Rzucił te słowa jak wyzwanie na pojedynek. Przez cały wieczór był rozdra
Ň
niony, bo
Culpepper wygrał trzy partie szachów z rz
ħ
du i Cooke wyra
Ņ
nie szukał zaczepki.
Jakiejkolwiek. Skoro nie trafiło si
ħ
nic lepszego, gotów był si
ħ
sprzecza
ę
o kolor wypieków
Milesa.
Dwaj uczeni panowie znali Milesa od urodzenia, a odk
Ģ
d wrócił ze swojej słynnej ju
Ň
wyprawy na Morza Południowe, traktowali go niemal z ojcowsk
Ģ
dum
Ģ
. Wła
Ļ
nie przed
chwil
Ģ
zaniemówili z wra
Ň
enia, kiedy zdradził im,
Ň
e planuje kolejn
Ģ
, jeszcze wi
ħ
ksz
Ģ
ekspedycj
ħ
, i zaproponował,
Ň
eby w ni
Ģ
zainwestowali.
Tylko
Ň
e wtedy akurat otworzyły si
ħ
drzwi i Miles zmienił si
ħ
na twarzy.
Wiedział,
Ň
e jego przekl
ħ
ta siostra uwielbia wszystkich zaskakiwa
ę
, ale czego
Ļ
takiego
nigdy by si
ħ
nie spodziewał. Wreszcie odzyskał głos.
- Zrobiłem si
ħ
purpurowy? Mo
Ň
e to dlatego,
Ň
e siedzimy za blisko kominka.
Dwie pary krzaczastych brwi zgodnie uniosły si
ħ
z niedowierzaniem. Ilekro
ę
spotykali
si
ħ
Pod
ĺ
winiakiem i Ostem, Culpepper i Cooke - a tym samym towarzysz
Ģ
cy im Miles -
zawsze zajmowali miejsca przy kominku, bo tam wła
Ļ
nie stała szachownica.
Miles wykonał wi
ħ
c manewr, który miał znaczy
ę
„Na miły Bóg, ale
Ň
tu gor
Ģ
co!",
ostentacyjnie rozlu
Ņ
niaj
Ģ
c fular pod szyj
Ģ
. Ze zdziwieniem stwierdził,
Ň
e serce podeszło mu
do gardła. To te
Ň
była wina Cynthii Brightly.
Opu
Ļ
cił dło
ı
na blat stołu i wbił w ni
Ģ
wzrok, jakby z własnych
Ň
ył i
Ļ
ci
ħ
gien pragn
Ģ
ł
wyczyta
ę
powody tak gwałtownej reakcji. Jego dusza naukowca chciała wiedzie
ę
, co
dokładnie czuje do tej kobiety. Silne emocje rzadko go
Ļ
ciły w jego sercu - i nie ma si
ħ
co
dziwi
ę
, bo nigdy nie był dla nich
Ň
yczliwym gospodarzem - wi
ħ
c trudno mu było okre
Ļ
li
ę
, czy
czuje zło
Ļę
, czy mo
Ň
e co
Ļ
innego.
Jakiekolwiek to było uczucie, na pewno składał si
ħ
na nie gniew.
Nagle zdał sobie spraw
ħ
,
Ň
e ratunek znajduje si
ħ
pod r
ħ
k
Ģ
, i to dosłownie. Zamkn
Ģ
ł dło
ı
na cynowym kuflu i kilkoma nieeleganckimi haustami wlał do gardła reszt
ħ
słynnego piwa
warzonego przez Neda Hawthorne'a. Ciemny płyn koił nerwy i dodawał odwagi.
Otarł usta grzbietem dłoni.
- A teraz jakiego jestem koloru? - spytał zaczepnie.
W pewnym sensie to wła
Ļ
nie dzi
ħ
ki swoim zamorskim woja
Ň
om w ogóle zwrócił uwag
ħ
na Cynthi
ħ
Brightly.
Zdarzyło si
ħ
to na balu. List
ħ
go
Ļ
ci zaproszonych na doroczne przyj
ħ
cie u Malverneyów
otwierał sam ksi
ĢŇħ
regent ze
Ļ
wit
Ģ
. Oprócz niego znalazło si
ħ
tam równie
Ň
wiele innych,
znacznie mniej dostojnych osób. Miles, młodszy syn wyj
Ģ
tkowo bogatego i wpływowego
Isaiaha Redmonda, nie był pewien, gdzie si
ħ
w tym rankingu plasuje, ale - prawd
ħ
powiedziawszy - niewiele go to obchodziło.
Jego statek zawin
Ģ
ł do portu w rodzinnej Anglii na tyle niedawno,
Ň
e tropikalna
opalenizna nie zd
ĢŇ
yła jeszcze ust
Ģ
pi
ę
miejsca wła
Ļ
ciwej jego rodakom pergaminowej
blado
Ļ
ci i wła
Ļ
nie osi
Ģ
gn
ħ
ła stadium chorobliwej
Ň
ółci. Wci
ĢŇ
był za chudy jak na swój
wzrost: gor
Ģ
czka, kiepskie wy
Ň
ywienie i długie morskie podró
Ň
e maj
Ģ
to do siebie,
Ň
e
człowiek traci na wadze. Miał nadziej
ħ
,
Ň
e domowe obiady z pieczeni
Ģ
wołow
Ģ
i puddingiem
pomog
Ģ
mu doj
Ļę
do siebie.
Na swoj
Ģ
wypraw
ħ
ruszył na statku ledwie zdatnym do
Ň
eglugi, za
Ļ
jego załog
ħ
stanowiła prawdziwa hałastra, z któr
Ģ
dotarł do krainy jak z gor
Ģ
czkowego snu. Były tam
kwiaty o krzykliwych barwach, wielkie jak parasole, wisz
Ģ
ce na lianach grubych niczym
rami
ħ
m
ħŇ
czyzny; w
ħŇ
e tak grube jak owe liany; chrz
Ģ
szcze wielko
Ļ
ci szczurów z
londy
ı
skich przedmie
Ļę
; mrówki długo
Ļ
ci kciuka. W powietrzu migotały hała
Ļ
liwe ptaki o
t
ħ
czowym upierzeniu i połyskliwe motyle o skrzydłach wielkich jak chi
ı
skie wachlarze; w
nocy dzielił ło
Ň
e z kobietami o ciemnej skórze i gi
ħ
tkich ciałach, które oplatały go jak
tropikalne pn
Ģ
cza. Wszystko tam było niczyje, wilgotne i ogromne. Wkrótce si
ħ
zorientował,
Ň
e nie ma co liczy
ę
na sucho
Ļę
czy chłód i nauczył si
ħ
porusza
ę
powoli, leniwie.
ĺ
mier
ę
była tam równie zaskakuj
Ģ
ca i wszechobecna, jak
Ň
ycie - ukryta, ale oczywista:
pełzała w
Ļ
ród poszycia w postaci male
ı
kich skorpionów, wyłaniała si
ħ
z zaro
Ļ
li wraz z
plemieniem kanibali, z którymi targował si
ħ
o własne
Ň
ycie, była w nieust
ħ
pliwej gor
Ģ
czce,
która omal go nie zabiła.
Podziw granicz
Ģ
cy ze strachem nie był Milesowi obcy, ale osobliwo
Ļ
ci i
niebezpiecze
ı
stwa Lacao nigdy go nie przera
Ň
ały. Strach zwykle wypływał z niewiedzy, a on
ju
Ň
dawno nauczył si
ħ
,
Ň
e niewiedz
ħ
mo
Ň
na zwyci
ħŇ
y
ę
nadludzk
Ģ
cierpliwo
Ļ
ci
Ģ
, uwa
Ň
n
Ģ
obserwacj
Ģ
i
Ň
elazn
Ģ
determinacj
Ģ
. Rozpoznawał wi
ħ
c pi
ħ
kno, ale nigdy go nie czcił. W
przyrodzie, jego zdaniem, pi
ħ
kno istniało jedynie po to,
Ň
eby zwabi
ę
partnera lub ofiar
ħ
- a po
dwudziestu z okładem latach obserwowania własnych rodziców, rodziny i towarzystwa uznał,
Ň
e taka sama jest jego rola w ka
Ň
dym ludzkim społecze
ı
stwie.
I dlatego wła
Ļ
nie nigdy, przenigdy nie wyzwał nikogo na pojedynek, nie pisał
koszmarnych wierszydeł, nie wspinał si
ħ
po balkonach (co, jak głosiła plotka, przytrafiło si
ħ
swego czasu Colinowi Eversea) ani w
Ň
aden inny sposób nie zbła
Ņ
nił si
ħ
z powodu pi
ħ
knej
kobiety. Z godnym pochwały rozs
Ģ
dkiem i dyskrecj
Ģ
zaspokajał swój niemały apetyt na
cielesne igraszki w ramionach wdówek z towarzystwa, które uwa
Ň
ały go za swój najlepiej
strze
Ň
ony sekret.
Po powrocie do Anglii napisał pierwsz
Ģ
z pó
Ņ
niejszej serii ksi
ĢŇ
ek o swoich
przygodach. Ksi
ĢŇ
ka ta przyniosła mu niemały rozgłos, najpierw w kr
ħ
gach naukowych, a

Ņ
niej jego sława jak rozchodz
Ģ
ca si
ħ
fala dotarła na salony, gdzie proszono go o
wygłaszanie odczytów i gdzie napotykał pełne zawi
Ļ
ci spojrzenia tych d
Ň
entelmenów, którzy
nie mogli si
ħ
pochwali
ę
tak
Ģ
odwag
Ģ
albo byli uwi
Ģ
zani do
Ň
on i dzieci.
Milesa to wszystko bardzo dziwiło.
Po prostu nie był w stanie dostrzec w swoich podró
Ň
ach
Ň
adnych legendarnych
bohaterskich czynów. Pchała go naprzód wył
Ģ
cznie niepowstrzymana
ŇĢ
dza wiedzy,
zwyczajna, ale po cichu uparta. Targowanie si
ħ
o
Ň
ycie z kanibalami wydawało si
ħ
najzwyczajniej w
Ļ
wiecie logicznym krokiem na tej drodze, któr
Ģ
kroczył, odk
Ģ
d w wieku
siedmiu lat dostał solidne lanie za to,
Ň
e rozebrał na cz
ħĻ
ci złoty zegarek ojca. Rozło
Ň
ył przed
sob
Ģ
wszystkie male
ı
kie, błyszcz
Ģ
ce elementy, obejrzał je dokładnie, odkrył w jaki sposób
ł
Ģ
cz
Ģ
si
ħ
ze sob
Ģ
i wła
Ļ
nie miał je z powrotem poskłada
ę
, kiedy przyłapał go ojciec. Lanie w
najmniejszym stopniu nie odebrało mu tego radosnego poczucia tryumfu,
Ň
e wreszcie udało
mu si
ħ
zrozumie
ę
, jak to diabelstwo działa. Ale była to wa
Ň
na lekcja: dowiedział si
ħ
,
Ň
e droga
prowadz
Ģ
ca do odkrycia prawdy bywa niebezpieczna.
Ale uznanie i popularno
Ļę
miały przyj
Ļę
dopiero za rok.
Na razie zwyczajnie cieszył si
ħ
z tego,
Ň
e wreszcie jest znowu w domu, w
Ļ
ród bliskich,
Ň
e mo
Ň
e syci
ę
głód pieczeni
Ģ
wołow
Ģ
, a wokół siebie ma bezkresne zielone równiny i ch
ħ
tne,
acz dyskretne, arystokratyczne wdówki o ciałach ukrytych pod licznymi warstwami tkaniny,
któr
Ģ
mo
Ň
na zdj
Ģę
samemu lub nakłoni
ę
do tego wła
Ļ
cicielk
ħ
. Cieszył si
ħ
nawet z tego,
Ň
e jest
na balu, a przecie
Ň
zasadniczo ich nie cierpiał. Po prostu teraz bal wydawał mu si
ħ
czym
Ļ
rozkosznie swojskim i bynajmniej nieegzotycznym.
Jednak Lacao wypuszczało go ze swoich obj
ħę
powoli, niespiesznie jak sen, który
przechodzi w jaw
ħ
. I nagle, kiedy wła
Ļ
nie lord Albemarle ci
Ģ
gn
Ģ
ł go za łokie
ę
, namawiaj
Ģ
c na
opowie
Ļ
ci o rozwi
Ģ
złych gor
Ģ
cokrwistych kobietach, stało si
ħ
: duchota sali balowej zmieniła
si
ħ
w tropikalny
Ň
ar, jedwabne wachlarze w r
ħ
kach dam - w motyle i palmowe li
Ļ
cie, a szelest
jedwabiu i mu
Ļ
linu przypominał odgłosy d
Ň
ungli. Dwa
Ļ
wiaty zlały mu si
ħ
w jeden.
Dlatego odwrócił si
ħ
mimowolnie, kiedy w oko wpadł mu kolorowy błysk. Natychmiast
pomy
Ļ
lał:
Morpho rhetenor helena.
Niezwykły tropikalny motyl, którego skrzydła zmieniaj
Ģ
kolor: przechodz
Ģ
z bł
ħ
kitu w ziele
ı
i fiolet. Okazało si
ħ
,
Ň
e to suknia kobiety.
Suknia była bł
ħ
kitna, ale w migotliwym
Ļ
wietle dziesi
Ģ
tków
Ļ
wiec w kandelabrach
Miles widział w tym bł
ħ
kicie drgaj
Ģ
ce odcienie fioletu, a nawet zieleni. Nadgarstek kobiety
zdobiła bransoletka z bladych kamieni, a na ciemnych włosach połyskiwał diadem. On te
Ň
odbijał
Ļ
wiatło
Ļ
wiec.
Za du
Ň
o tego blasku, uznał Miles i zacz
Ģ
ł si
ħ
od niej odwraca
ę
. Ale wtedy podniosła
twarz do
Ļ
wiatła. Wszystko si
ħ
zatrzymało. Bicie serca, oddech, nawet czas. Po paru
sekundach na szcz
ħĻ
cie odzyskał dech i serce znowu zacz
ħ
ło mu bi
ę
. Znacznie mocniej ni
Ň
poprzednio.
I wtedy w jego my
Ļ
lach wybuchły fajerwerki zachwytu.
Dłonie same mu si
ħ
rwały,
Ň
eby uj
Ģę
jej twarz - miała twarz koci
Ģ
tka: szerokie czoło i
zadziornie trójk
Ģ
tny podbródek. Jej oczy te
Ň
były kocie, du
Ň
e, lekko sko
Ļ
ne i czy to mo
Ň
liwe,
Ň
e były tak bł
ħ
kitne jak Morza Południowe? I dlaczego on, Miles Redmond, pozwolił sobie na
takie kwieciste porównanie? Miała zalotne brwi: cienkie, wygi
ħ
te uko
Ļ
nie i bardzo ciemne.
Jej włosy były prawdopodobnie po prostu br
Ģ
zowe, ale Miles czuł si
ħ
tak, jakby to nie
wystarczało.
L
Ļ
ni
Ģ
ca. Jedwabista. Miedziana. Lazurowa. Delikatna. Anioł. Alleluja. Nagle wydało
mu si
ħ
,
Ň
e innych słów ju
Ň
nie pami
ħ
ta.
Wpatrywał si
ħ
w ni
Ģ
jak urzeczony, ale tego nie zauwa
Ň
yła. Ani ona, ani nikt inny, bo w
sali panował tłok, a Miles odk
Ģ
d pami
ħ
tał, potrafił pomimo swojego słusznego wzrostu
doskonale wtopi
ę
si
ħ
w otoczenie, je
Ļ
li tylko zechciał.
Kilka chwil pó
Ņ
niej t
ħ
kobiet
ħ
, która tak gwałtownie zakłóciła spokój jego umysłu,
otoczyły przyjaciółki i zaci
Ģ
gn
ħ
ły w gł
Ģ
b sali balowej, gdzie wkrótce stracił j
Ģ
z oczu.
A wi
ħ
c to nie była tylko poetycka metafora: m
ħŇ
czyzna naprawd
ħ
mógł straci
ę
oddech
na widok kobiety. Je
Ļ
li nie liczy
ę
czterech wyczynowych rund w sypialni lady Dovecote -
która wła
Ļ
nie dawała mu wachlarzem subtelne, ale do
Ļę
jednoznaczne sygnały - dotychczas
Ň
adna kobieta nie zdołała pozbawi
ę
go tchu.
Miles zignorował lady Dovecote. Stał wci
ĢŇ
odwrócony twarz
Ģ
w tym kierunku, gdzie
ostatni raz widział tamt
Ģ
kobiet
ħ
, jak igła kompasu drganiem wskazuj
Ģ
ca północ.
- Co to za dziewczyna w bł
ħ
kitnej sukni? - Bardzo si
ħ
starał,
Ň
eby zada
ę
to pytanie
tonem wystudiowanej nudy. Zwrócił si
ħ
z nim do lorda Albemarle.
Albemarle, cho
ę
lekko zdezorientowany, był gaduł
Ģ
, wi
ħ
c z przyjemno
Ļ
ci
Ģ
o
Ļ
wiecił
Milesa.
- Ach! To b
ħ
dzie panna Cynthia Brightly. Szybka z niej dziewczyna, jak powiadaj
Ģ
.
Cho
ę
to pewnie nie po d
Ň
entelme
ı
sku powtarza
ę
plotki, ale có
Ň
zrobi
ę
. Najbardziej
rozchwytywana pi
ħ
kno
Ļę
tego sezonu, tyle mo
Ň
na powiedzie
ę
. Zupełnie bezkonkurencyjna,
gdyby nie to,
Ň
e w tym roku jest i Violet, Bo
Ň
e miej nas w swojej opiece... Och, strasznie ci
ħ
przepraszam, Redmond. Nie wyzywaj mnie na pojedynek za to, co powiedziałem o twojej
siostrze. Mówi
Ģ
,
Ň
e panna Brightly nie ma rodziny ani pieni
ħ
dzy, za to ma... wszystko inne...
jak sam widzisz, wi
ħ
c bardzo modnie jest si
ħ
w niej kocha
ę
.
Hm. A wi
ħ
c to zjawisko zostało ju
Ň
odkryte. Naukowiec w duszy Milesa nie był z tego
zadowolony.
- Przedstawi
ę
ci
ħ
? - zako
ı
czył wywód Albemarle. - Moja siostra pewnie by mog...
Ale Miles ju
Ň
znikn
Ģ
ł.
Teraz przypominał sobie, jak wtedy szedł przez sal
ħ
balow
Ģ
. Na pewno znał wiele z
osób, które mijał po drodze, ale był tak skupiony na dotarciu do celu,
Ň
e w ogóle nie
rozpoznawał twarzy. Lekko si
ħ
u
Ļ
miechał, przemierzaj
Ģ
c d
Ň
ungl
ħ
z jedwabiu i mu
Ļ
linu,
zupełnie jakby ten u
Ļ
miech był jego dokumentem podró
Ň
nym, latarni
Ģ
i wymówk
Ģ
za to,
Ň
e
jego dobre angielskie wychowanie wraca równie opieszale, jak wła
Ļ
ciwy kolor skóry.
A przez cały czas jaki
Ļ
niewidzialny kowal w jego wn
ħ
trzu z całej siły łomotał w
kowadło jego serca.
Wreszcie znowu złowił okiem l
Ļ
nienie połyskliwego materiału - czy to mo
Ň
liwe,
Ň
e t
ħ
sukni
ħ
uszyto ze skrzydeł wró
Ň
ek? Był tak oczarowany,
Ň
e nawet nie przeraziło go to
Ň
ałosne
porównanie. Mo
Ň
e w my
Ļ
lach zakochanych nieustannie wybuchaj
Ģ
gejzery banałów.
Zwolnił kroku. Czy
Ň
by ta niezwykła mieszanina emocji oznaczała miło
Ļę
?
Je
Ļ
li tak, to nie jest ona wył
Ģ
cznie przyjemna, uznał. Ale z pewno
Ļ
ci
Ģ
jest interesuj
Ģ
ca.
A Miles wyj
Ģ
tkowo sobie cenił rzeczy interesuj
Ģ
ce.
Był teraz na tyle blisko,
Ň
eby móc zobaczy
ę
profil dziewczyny, który istniał chyba tylko
po to,
Ň
eby wyczynia
ę
dramatyczne rzeczy z m
ħ
skimi sercami: zatrzymywa
ę
ich bicie, kra
Ļę
je, łama
ę
. Jej dolna warga - bladoró
Ň
owa, wygi
ħ
ta poduszeczka - wzbudzała w nim znacznie
bardziej przyziemne my
Ļ
li, które biegły prosto do jego l
ħ
d
Ņ
wi. Policzki panny Brightly,
l
Ļ
ni
Ģ
ce w
Ļ
wietle
Ļ
wiec, były zaró
Ň
owione od gor
Ģ
ca; ze spi
ħ
trzonej fryzury wymkn
ħ
ło si
ħ
kilka pasm włosów po to tylko, jak mu si
ħ
wydawało, by skierowa
ę
uwag
ħ
patrz
Ģ
cego na
dług
Ģ
smukł
Ģ
szyj
ħ
i kremowy biust, hojnie odsłoni
ħ
ty przez odwa
Ň
ny dekolt.
I wtedy dobiegł go jej głos. Nigdy nie zapomni tamtej chwili, kiedy go pierwszy raz
usłyszał:
Ļ
piewny, kobiecy, zaskakuj
Ģ
co dojrzały i pewny siebie. Kobieta stoj
Ģ
ca obok -
panna Liza Standshaw, przypomniał sobie Miles - poufałym gestem wzi
ħ
ła j
Ģ
pod rami
ħ
i
nachyliła głow
ħ
w stron
ħ
Cynthii Brightly,
Ň
eby lepiej słysze
ę
sekrety. Niestety, Miles miał
wyj
Ģ
tkowo dobry słuch.
- Lord Finley ma trzydzie
Ļ
ci tysi
ħ
cy funtów rocznie i złote włosy, za to jego matka jest
okropn
Ģ
j
ħ
dz
Ģ
. Ale to i tak niewielka cena za te trzydzie
Ļ
ci tysi
ħ
cy, nie s
Ģ
dzisz, Lizo? Jest
wprawdzie troch
ħ
rozwi
Ģ
zły, ale za to jak
Ļ
wietnie ta
ı
czy. Ju
Ň
zamówił u mnie dwa ta
ı
ce, - i
to walce! Hrabia Borland ma naro
Ļ
l, ale mo
Ň
na przymkn
Ģę
na to oko, jak si
ħ
pomy
Ļ
li o jego
tytule, pieni
Ģ
dzach i posiadło
Ļ
ciach. A pan Lyon Redmond jest wyj
Ģ
tkowo przystojny i
bogaty, nieprawda
Ň
? Redmondowie maj
Ģ
fortun
ħ
, która przyprawiłaby o zazdro
Ļę
Krezusa,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zawrat.opx.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie można obronić się przed samym sobą.