[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Adam  Sikora

  Od Heraklita do Husserla

 

 

 

    Spotkania z filozofią

 

 

 

 

 

 

 

         Tom

 

 

 

    Całość w tomach

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zakład Nagrań i WYdawnictw

 

      Związku Niewidomych

 

        Warszawa 2000

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tłoczono pismem punktowym dla

niewidomych w Drukarni Związku

Niewidomych

 

Warszawa, ul. Konwiktorska 9

 

 

 

Przedruk:  Wydawnictwo

 

"Open",

 

Warszawa 1999

 

 

 

 

 

 

 

Adaptacja W.»Opala-Wiśniewska

 

 

 

Korekta: U. Maksimowicz

 

i K. Markiewicz

 

 

 

 

Jasiowi

 

 

 

 

 

Od autora

 

 

 

 

 

Zbiór szkiców "Od Heraklita do

Husserla", który przedkładam

Czytelnikom, opatrzyłem

podtytułem "Spotkania z

filozofią". Jak wszystkie

spotkania, tak i te przynoszą

kontakt raczej przelotny i dość

powierzchowny. Zależało mi

bardziej na wstępnym i

popularnym zapoznaniu Czytelnika

z problematyką filozoficzną niż

na rozwiniętej i ścisłej

terminologicznie prezentacji

systemów. Przede wszystkim zaś

chciałem zachęcić do

samodzielnych studiów nad

tekstami filozoficznymi. Myślę

bowiem, iż jest to trud

opłacalny.

 

Spotkania, jak to spotkania,

nie obejmują od razu wszystkich

znajomych. I w gruncie rzeczy

trudno mi powiedzieć, czemu

właśnie tym, a nie innym

filozofom poświęciłem swoje

szkice. Częściowo zaważyły tu

osobiste sympatie, częściowo

tradycja. Niechże więc Czytelnik

nie pyta, dlaczego pominąłem

takie czy inne uznane wielkości,

a także - takie czy inne wątki

ich filozoficznych doktryn.

 

Spotkania te nie wymagają

dalekich wędrówek. Obracają się

w kręgu europejskiej kultury

filozoficznej nie dlatego, iżby

to była kultura jedyna czy

jedynie "prawdziwa". Wiek XX

ostatecznie przyczynił się do

zmierzchu europocentryzmu i

nauczył nas skromności.

Zrozumieliśmy, że nasza

europejska cywilizacja stała się

możliwa dzięki innym,

wcześniejszym, do których

nawiązywała; że rozwijała się,

inspirowana przez odmienne

wzory; że obok niej funkcjonują

inne modele wzbogacające

cywilizację ogólnoświatową. Ale

droga do poznania innych kultur

wiedzie przez świadomość kultury

własnej, rodzimej.

 

Rozpoczynam od prezentacji

poglądów kilku filozofów

starożytnej Grecji nie dlatego,

iżbym był zwolennikiem teorii

"cudu greckiego". Teoria ta

sytuowała filozofię grecką w

intelektualnej próżni,

traktowała ją jako swoisty

fenomen, powstały w oderwaniu od

innych kultur i cywilizacji. A

przecież sami Grecy

niejednokrotnie podkreślali

wpływ, jaki wywarło na nich

obcowanie z narodami

starożytnego Wschodu. Ich

oryginalna kultura, wiedza i

sztuka formowały się pod wpływem

zapożyczeń i nawiązań.

Synkretyczny charakter filozofii

greckiej, fakt, że zaakceptowała

ona elementy zaczerpnięte z

innych kultur, sprawia, iż stała

się ona ogniwem w historii

cywilizacji - zakotwiczona w

przeszłości i otwarta na

przyszłość.

 

Poczet omawianych tu filozofów

rozpoczyna Heraklit, kończą zaś

Nietzsche, Freud i Husserl -

których dzieło zamyka historię

nowożytnej filozofii i zarazem

otwiera jej współczesność.

Poglądy myślicieli współczesnych

nie są jednak tematem tej

książki.

 

Prezentując poglądy filozofów

często im samym oddawałem głos -

wtedy wypowiedzi bohatera szkicu

zostały wyróżnione pismem

pochyłym (w wydaniu brajlowskim

druk pochyły ujęto w cudzysłów -

przyp. red.).  Posługiwałem się

przy tym głównie cytatami z

dzieł opublikowanych w ramach

"Biblioteki Klasyków Filozofii"

PWN oraz cytatami z wyborów ich

tekstów, stanowiących integralną

część monografii z serii "Myśli

i Ludzie" Wiedzy Powszechnej. Ze

względu na popularny charakter

książki pominąłem adresy

bibliograficzne i nazwiska

tłumaczy.

 

 

 

 

 

O pożytkach płynących

 

z historii filozofii

 

 

 

 

 

W rozmyślaniach nad filozofią

niejednokrotnie przywoływano

dwie opinie pozornie sprzeczne.

Oto Platon w swoim dialogu

"Teajtet" powiada, że źródłem

filozofii jest zdziwienie, cechą

zaś swoistą bycia filozofem - to

dziwić się wszystkiemu. Inaczej

Marek Aureliusz, rzymski cesarz

i stoik: jego zdaniem filozofia

uczy nas tego właśnie, aby się

niczemu nie dziwić. Stwierdziłem

jednak, że są to opinie tylko na

pozór sprzeczne, jako że dają

się one połączyć i zsyntetyzować

w pewnej formule ogólniejszej.

Można przecież rozumieć je tak,

iż ta pierwsza dotyczy genezy

filozofowania, podczas gdy druga

odnosi się do celu filozofii

oraz użytku, który powinniśmy z

niej czynić. W takim ujęciu

wolno nam powiedzieć, że

filozofia ze względu na swoje

psychologiczne źródła powstaje z

zadziwienia i że jesteśmy

filozofami dlatego, iż  dziwimy

się wszystkiemu, ale też

jesteśmy nimi po to, żeby się

niczemu nie dziwić i wszystko

usiłować zrozumieć.

 

Zdziwienie pojawia się

wówczas, gdy człowiek wykracza

poza egzystencję naturalną i

bezrefleksyjną, poza sferę

instynktownych reakcji, nawyków

i przyzwyczajeń, kiedy więc

uświadamia sobie samego siebie w

swojej odrębności od tego, co go

otacza. Wtedy to pojawia się

poczucie obcości wobec świata,

który jest źródłem zdziwienia.

Przeżywa się ów świat jako

rzeczywistość zewnętrzną, obcą,

a nawet wrogą, jako coś, do

czego się nie pasuje, co

nieustannie zdolne jest wprawiać

w stan zakłopotania i grozić

czymś niespodziewanym. I oto

teraz, w pracy myśli

asymilującej świat, usiłuje się

ową obcość przezwyciężyć,

pragnie się świat zrozumieć i

uczynić przejrzystym, aby w nim

świadomie żyć i aby zapanować

nad nim oraz nad własnym losem.

Dlatego to zadaje się pytania o

rację tego, co było, co jest i

co się staje, poszukuje się

sensu istnienia. Czy jednak sens

ten zawiera się w świecie w

gotowej i ostatecznej postaci,

po prostu tak, jak żółtko

znajduje się w jaju czy orzech w

skorupie? Czy może raczej ów

sens bywa dopiero światu

nadawany w wysiłku kolejnych

pokoleń, w historycznym procesie

tworzenia kultury?

 

Nie są to tylko pytania

teoretyczne, ale także

praktyczne. Czyż twierdzenie, iż

świat ma swój sens, nie

pozostawia ludziom jedynie

troski o jego ujawnienie i

dostosowanie własnego życia do

poznanych wymogów? Czy w takiej

sytuacji pojednanie ze światem

nie dokonuje się przez

podporządkowanie się światu,

podporządkowanie, które zwalnia

człowieka od odpowiedzialności

za jego kształt? I czy

założenie, że ludzie nie

egzystują w świecie, który ma

własny, raz na zawsze dany,

gotowy sens, lecz że sens taki

bywa dopiero światu nadawany -

nie afirmuje ludzkiego wysiłku,

nakazując przekraczać zastaną

postać istnienia i brać na

siebie moralną odpowiedzialność

za kształt przyszłości? Są to

pytania ważne.

 

Wspomniałem o zdziwieniu i

rozumieniu jako źródle i celu

filozofii. Cóż jednak nas, ludzi

XX wieku, mogą obchodzić owe

zadziwienia i refleksje sprzed

setek lat? Czyż nie są to sprawy

anachroniczne, przebrzmiałe,

niedostępne już naszej

wrażliwości? Nawet wino, któremu

czas służy, dodając aromatu i

mocy, z upływem zbyt wielu lat

marnieje. Czyż zatem warto

pochylać się nad dokumentami

przeszłości i zadawać sobie trud

ich poznawania? Jest to obiekcja

poważna, a na taką trzeba

odpowiadać poważnie. Z tego, że

coś tam gdzieś i kiedyś się

stało, nie wynika wcale, iż

musimy o tym wiedzieć i

pamiętać. Nie jesteśmy przecież

rejestratorami martwych zdarzeń

i zakrzepłych myśli. I jeśli

zwracamy się ku przeszłości, to

czynimy tak i chcemy tak czynić

wtedy tylko, gdy możemy mieć

nadzieję, że wiedza ta będzie

zdolna wzbogacić nasz własny

świat. Nie pytamy więc po prostu

o przeszłość, lecz o jej

znaczenie i wartość dla nas, dla

naszych czasów. Nasze

zainteresowanie przeszłością

jest interesowne. Kiedy jednak

owa interesowność przekracza

pewne granice, musimy zadać

sobie pytanie, czy przeszłość

nie stała się aby wygodną

fikcją, którą przywołujemy od

czasu do czasu, chcąc coś

uzasadnić albo coś uświęcić czy

skompromitować.

 

Historyk filozofii jest

niejako archeologiem myśli:

wydobywa z przeszłości

skamieliny poglądów, idee, które

panowały nad umysłami. Usiłuje

odpowiedzieć na pytanie, o czym

i w jaki sposób filozofowie

ongiś myśleli. Usiłuje, ponieważ

oddziela go od jego bohaterów

nie tylko dystans czasu. Nawet

wtedy, gdy dysponuje oryginalnym

tekstem dawnego dzieła (a jakże

często skazany jest na przekłady

czy nawet pośrednie relacje),

musi być świadom faktu, że w

mniejszym lub większym stopniu

zmianie uległ sens pojęć i

terminów, że inne są ich

znaczeniowe odcienie oraz

sposoby rozumienia. Niekiedy

zmieniły się one tak dalece, że

każda próba adekwatnego opisu

czyichś poglądów zaczyna

przywodzić na myśl wysiłek

czytania z ruchu warg

intensywności i bogactwa

wewnętrznych przeżyć.

 

Wspominam o tym, by

uzmysłowić, że żadna wykładnia

minionych poglądów nie może

pretendować do miana

ostatecznej, że pozostaje zawsze

lepiej lub gorzej uzasadnioną

hipotezą.

 

Historyk filozofii jest nie

tylko historykiem, lecz także

filozofem. Interesuje go

przeszłość, to prawda, ale

zajmując się nią, nieuchronnie

angażuje się w spór, które z

dawnych poglądów są "żywe",

"aktualne", "dobrze

uzasadnione", a nawet

"prawdziwe" - i jako takie

przekraczają czas miniony.

Pytanie to nie należy już do

dziedziny historyka, lecz

właśnie filozofa.

 

Wspomniana dwoistość zadań nie

wynika zresztą tylko z

charakteru samej dyscypliny,

lecz również z oczekiwań

zainteresowanych nią ludzi.

Czytelnik pragnie odbyć podróż w

czasie, poznać odrębny,

specyficzny kształt duchowy

minionego świata, uchwycić dawne

poglądy w ich autentycznej

postaci, rozpoznać ich sens na

tle niegdysiejszych dyskusji,

problemów oraz ich

rozstrzygnięć. Ale przecież

oczekuje także odpowiedzi na

pytanie, jak te dyskusje,

...

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zawrat.opx.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie można obronić się przed samym sobą.