[ Pobierz całość w formacie PDF ]Krzysztof ZanussiSkok na kasę
Spotkanie z robotyką, które opisałem przed tygodniem, nie wyczerpało się w mrocznej wizji automatycznej pielęgniarki obsługującej nieznośnych staruchów i wysłuchującej ich zwierzeń. Zanim wspomniany mechaniczny potwór znajdzie się w ratalnej sprzedaży, z desek kreślarskich (czyli z komputerów) współczesnych robotyków schodzą maszyny, które nie przybierając ludzkich kształtów zastępują nas w różnych czynnościach produkcyjnych. Przed laty widziałem w nowej fabryce Fiata w Turynie pierwszą bodajże w Europie w pełni zautomatyzowaną linię produkcji Uno. Z hali zniknęli zwykli robotnicy, a wraz z nimi związki zawodowe, umowy zbiorowe, negocjacje, strajki — zamiast tego pojawili się technicy w białych kitlach, odpowiedzialni za konserwowanie tego, co weszło na miejsce człowieka: mechanicznych robotów z małym móżdżkiem zdolnym do zapamiętania tego, co się od nich wymaga. Widok hali pozbawionej ludzi, w której wre ciężka praca i rodzi się dobry produkt, jest czymś na pozór radosnym, chyba że pomyślimy o tych, którzy zostali zwolnieni i zapewne są dziś bezrobotni.
Nowe paryskie metro, pod nazwą meteor, obywa się bez obsługi. Wcześniej w całym metrze w Paryżu zlikwidowano bileterów dzięki temu, że bramka sama sprawdza bilet i skasowawszy go wpuszcza pasażera na peron. W meteorze nie ma już motorniczego i podziemny wąż sam jedzie i sam staje, sam otwiera drzwi swoich wagonów, podczas gdy na peronie otwierają się drzwi w szklanej rurze i pod pociąg nie można się rzucić, co utrudnia życie samobójcom. Zastanawiam się, czy to zdanie jest semantycznie poprawne — samobójcom życie doskwiera, a meteor utrudnia im śmierć.
Każdy twórca robotów ma świadomość, że jego praca prowadzi do tego, że iluś ludzi zostanie bez pracy. Nowe urządzenie do spawania pozwala budować kotły bez spawaczy. Spawanie to praca niezdrowa, można się cieszyć, że znika, ale bezrobocie też szkodzi na zdrowie, więc nie wiadomo, czy etyczniej jest utrzymywać niezdrowe miejsca pracy, czy też zwiększać istniejące bezrobocie. Poważnie mówiąc wiadomo, że wszelkie miejsca pracy utrzymywane z miłosierdzia pogłębiają społeczne problemy psując ekonomię, która ludzi żywi.
Zaawansowani robotycy twierdzą, że w ciągu dziesięciolecia uda się stworzyć automatycznych kierowców, dzięki czemu miliony kierowców różnych tirów znajdą się bez pracy. Czy ich praca jako taka jest jakimś dobrem? Wszak wiadomo, że długotrwała jazda ciężarówką niszczy zdrowie i niszczy rodzinę, ale co zaproponować w zamian? Na początku byli kierowcy będą pewnie nadzorować automatycznego pilota, tak jak to się dzieje w samolocie, ale na dłuższą metę to się na pewno nie utrzyma i do nadzoru wystarczy ich niewielki procent. Nie lubię sam prowadzić, więc prywatnie nie czuję żalu, że mnie kiedyś automat wyręczy, ale w skali społecznej w ciągu pierwszego ćwierćwiecza rynek pracy zapewne ogromnie się pozmienia. Warto to tłumaczyć młodym ludziom, którzy dziś są tak dufni w swe uzyskane zawody, że nie przyjmują myśli, iż całe życie przyjdzie im się uczyć, a co kilka czy może kilkanaście lat zmieniać zawód. Myślę tu szczególnie o tych komputerowcach, których wedle zasłyszanych prognoz w ciągu dziesięcioleci nieuchronnie czeka bezrobocie.
Skoro już tyle czarnych prognoz, to co w zamian za stracone miejsca pracy? Już niedługo możemy się ponoć spodziewać rewolucji w naszym życiu domowym, gdzie wiele uciążliwych prac zaniknie, ponieważ zastąpią nas roboty. Widziałem już prototypy odkurzaczy obdarzonych móżdżkiem, który pozwala im poruszać się planowo, szukać kurzu, omijać przeszkody i uczyć się pomieszczenia tak, by nazajutrz sprzątać sprawniej idąc już „na pewniaka”. Obok odkurzania i sprzątania w każdym domu jest cała masa czynności, które u ludzi bogatych wykonują pomoce domowe. Te są coraz droższe i coraz trudniejsze do zdobycia, więc podobno nowoczesna robotyka szykuje tu „skok na kasę”. Podobno w latach dziesiątych trzeciego tysiąclecia wielka energia ludzkości (w postaci siły nabywczej) pójdzie w pomoce domowe w elektronicznej postaci. Relacjonuję państwu ten pogląd, jak go usłyszałem i za dziesięć lat się przekonamy, czy był prawdziwy, czy też nie. Jeśli będę jeszcze pisał felietony, to rozliczę się z tej prognozy.
opr. JU/PO
...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plzawrat.opx.pl