[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Skok w głębię... ostrości

Zapewne niemal każdy właściciel czworonoga, prędzej czy później zechce uwiecznić swojego ulubieńca w sposób nieco bardziej oryginalny od tego, jaki można zobaczyć na wielu zdjęciach w rodzinnym albumie. Bez względu na to czy postanowimy "zapolować" na własnego kota, który wybrał się na poranne łowy, czy też psa bawiącego się ze swoim właścicielem w parku, musimy pamiętać o ważnych zagadnieniach stricte technicznych, dotyczących użytego sprzętu, jego parametrów i ustawień.

 

Przemysław Maliszewski -

Zdecydowanie największa liczba posiadaczy zwierząt domowych, to właściciele najróżniejszych ras psów i kotów. Chciałbym opisać swoje doświadczenia i spostrzeżenia z ostatniej sesji fotograficznej wykonanej naszej suczce Zuzi. Zadanie polegało na wykonaniu jej zdjęć w biegu i uchwycenie momentu, w którym przez ułamek sekundy znajduje się ona całkowicie w powietrzu.

Wybór modela i... asystenta.

Planowanie sesji fotograficznej ze zwierzakiem w roli głównej powinniśmy zacząć oczywiście od wyboru "modela". Jeśli tak się szczęśliwie składa, że sami mamy w domu zwierzę lub zwierzęta – problemu nie ma. Jeśli jednak nie posiadamy "pod ręką" żadnego zwierzaka, który cierpliwie pozowałby nam do zdjęć, to może ma go któryś z naszych znajomych lub ktoś z rodziny. Warto wtedy zaproponować wykonanie kilkudziesięciu zdjęć i umówić się w dogodnym dla obu stron terminie na sesję fotograficzną.


Aby nasze fotograficzne spotkanie ze zwierzakiem przyniosło najlepsze rezultaty, należy rozważyć jeszcze dobór asystenta. Najczęściej w jego roli doskonale odnajdzie się właściciel czworonoga lub osoba, która lubi zwierzęta oraz w sposób łatwy i naturalny zdobywa ich zaufanie. Głównym zadaniem asystenta jest zajęcie zwierzaka swoją osobą na tyle, by ten nie zwracał uwagi na fotografa. Innymi słowy, asystent w pewien sposób powinien, na ile to oczywiście możliwe, "sterować" zachowaniem zwierzęcia - na przykład wołać je do siebie i sprawiać, by biegło w określonym kierunku. Nie można też zapomnieć o zabraniu ze sobą ulubionych smakołyków jako nagrody za wspaniałą grę i pozowanie przed obiektywem. Można także pokusić się o zabranie ze sobą jakiejś zabawki (np. małej piłeczki lub freesbee), która pomoże wprowadzić zarówno dobry nastrój zabawy do naszych zdjęć, jak i doda im dynamizmu.


Jeżeli właściciel czworonoga zażyczy sobie sesję razem z ukochanym psem, to należy to wykorzystać. Taka sytuacja to doskonała okazja na powstanie serii zdjęć ukazujących relacje między człowiekiem i zwierzęciem. To szansa na uzyskanie wspaniałych ujęć pełnych życia, dynamizmu i pasji, pod warunkiem, że osoba fotografowana wraz ze zwierzęciem zachowuje się swobodnie przed obiektywem, nie pozuje usilnie i "sztywno", za każdym razem patrząc prosto w obiektyw... No cóż, w takich sytuacjach rolą fotografa jest stworzenie miłej i relaksującej atmosfery, sprzyjającej swobodnemu improwizowaniu i tworzeniu naturalnie wyglądających kadrów. Taka umiejętność przydaje się także w fotografii portretowej czy reportażowej.


Fotografowanie zwierzęcia samemu może się okazać dosyć trudne. Nie łatwo jest jednocześnie wydawać komendy i w tym samym czasie patrzyć przez wizjer aparatu, dbając jednocześnie o parametry ekspozycji, ogniskową i o to, by zwierzak nie wymykał się czujnikom systemu autofokusa. Przykładowo, zwierzakiem, którego zdarza mi się fotografować najczęściej jest nasza Zuzia (dwuletni jamnik szorstkowłosy). Próby fotografowania Zuzi bez niczyjej pomocy zawsze kończą się tym, że zanim ustawię wszystkie niezbędne parametry i ustalę kadr, Zuzia jest już przy mnie "czyszcząc" mi języczkiem filtr UV... A więc o ile to tylko możliwe, na tego typu sesję wybierzmy się w towarzystwie kogoś, kto będzie z nami cierpliwie współpracował i sprawi, że swobodnie będziemy mogli poświęcić się tylko i wyłącznie robieniu zdjęć. W przeprowadzeniu sesji biegnącej Zuzi pomagała mi moja żona. Na zdjęciu widać tylko zwierzaka, ale tuż obok razem z Zuzią biegła moja żona. Ja w tym czasie mogłem spokojnie śledzić wszystko przez wizjer aparatu i naciskać przycisk spustu migawki w odpowiednim momencie.

Światło i pogoda

Istotny jest również wybór odpowiedniego miejsca i czasu na przeprowadzenie sesji fotograficznej. Pora roku nie jest w zasadzie istotna, ale dla ogólnego komfortu pracy ważne jest, by nie padał deszcz czy nie wiał przenikliwie zimny wiatr. Aby uchwycić psa lub kota "w locie" będziemy potrzebowali dobrego światła. Paradoksalnie, ostre południowe światło słoneczne nie będzie najlepszą opcją, a to dlatego, że wystąpią wówczas zbyt ostre cienie, a matryca (lub film) nie będą w stanie zarejestrować wszystkich odcieni, barw i przejść tonalnych. Jeżeli już decydujemy się fotografować przy słonecznej pogodzie, to zróbmy to wcześnie rano, bowiem wówczas światło jest idealne. Słońce, które jest nisko nad horyzontem tworzy bardzo plastyczne i wizualnie atrakcyjne fakturowe światło, które doskonale wydobywa detale z otoczenia i wspaniale oświetli naszego modela. Poranne (i późno-popołudniowe) światło ma też inną, cieplejszą barwę, co na zdjęciach wygląda bardzo atrakcyjnie. Ostre, białe światło jakie mamy do dyspozycji w godzinach południowych powoduje powstawanie ostrych cieni i "wypalonych" miejsc. Jeśli dodatkowo fotografujemy w parku czy w lesie, gdzie takie światło przechodząc przez gałęzie drzew i liście, rzuca mozaikę cieni na jasny chodnik czy trawnik, to w rezultacie otrzymamy masę bezkształtnych ciemnych i jasnych plam jako tło, z którego trudno będzie wyłowić wzrokiem główny obiekt na zdjęciu.



Statyw musi oferować możliwość zamocowania aparatu jak najbliżej poziomu gruntu, a więc
jego nogi muszą się szeroko rozkładać, a kolumna centralna dać zamocować poziomo.



Osobiście preferuję światło poranne lub dzienne, ale rozproszone przez cienką warstwę chmur. Taki "naturalny softbox" daje nam wiele korzyści. Po pierwsze obiekt oświetlony jest równomiernie, a po drugie, nie występują ostre cienie i drastyczne różnice tonalne, z którymi nasz sprzęt mógłby z pewnością sobie nie poradzić. Jeżeli chcemy mieć naturalnie nasycone kolory, bez konieczności sztucznego ich podbijania bądź to w aparacie czy później w programie do obróbki - róbmy zdjęcia po deszczu, kiedy wszystko wokół jest jeszcze mokre, albo wcześnie rano, gdy jest rosa. Zdjęcie Zuzi zostało zrobione zaraz po tym, jak ustąpiła lekka mżawka, stąd kolory są bardzo nasycone.

Wybór miejsca

Jeśli chodzi o miejsce na sesję, to oczywiście kierujemy się własnym uznaniem, gustem i wyczuciem oraz znajomością okolicy bliższej i dalszej. Często wcale nie trzeba szukać daleko, by znaleźć miejsce spełniające nasze założenia. Pamiętajmy, że to zwierzak jest głównym tematem zdjęcia, a otoczenie ma zazwyczaj jedynie spełniać funkcję tła (stosowanie zazwyczaj w tego typu fotografii długich ogniskowych skutecznie rozmyje drugi plan). W większości sytuacji będzie nam chodziło o stosunkowo ciasno wykadrowany przez długą ogniskową portret naszego ulubieńca. Dlatego też rolę dogodnego otoczenia do tego typu zdjęć spełni chociażby miejski park (uwaga na ewentualne zakazy dotyczące wstępu na trawniki, szczególnie ze zwierzętami), podmiejska łąka, leśna ścieżka, osiedlowy skwerek czy plaża. Zależnie od pory roku i pogody, możemy dodatkowo mieć do dyspozycji śnieg, kolorowe liście, rosę, kałuże oraz nasycone kolory roślin w porze wiosennej.
 



Głowice w zasadzie można stosować różne (także dobre trzy-kierunkowe głowice panoramiczne),
chociaż najlepiej sprawdza się, moim zdaniem, głowica kulowa, którą szybko można ustawić w żądanej pozycji.



Dobierając miejsce do przeprowadzenia sesji zdjęciowej, należy też wziąć pod uwagę ewentualne „rozpraszacze”, takie jak np. obecność wielu osób, w tym ludzi z innymi zwierzętami, obiekty takie jak budynki i pojazdy, które mogłyby stanowić element psujący kompozycję (także pod względem kolorystycznym), a nawet hałas, który jest najczęściej źle tolerowany przez zwierzęta.


Podsumowując rozważania o świetle i miejscu - opcji jest mnóstwo, ale już na etapie planowania sesji można sobie wyobrazić letnią łąkę oświetloną wschodzącym, złotym, porannym słońcem, podczas gdy w naszym kierunku gna nasz ulubieniec, wokół którego unoszą się poderwane w biegu małe diamenty porannej rosy...

Potrzebny sprzęt

Jeśli chodzi o sprzęt, to jak na razie jedynym typem aparatu nadającym się do wykonania dynamicznych ujęć zwierząt w ruchu jest dobrej klasy lustrzanka. Jakiekolwiek kompakty, nawet te bardziej zaawansowane, nie zdadzą w tej sytuacji egzaminu przede wszystkim ze względu na wolniejszy system autofokusa.  Zdjęcia zwierząt w ruchu niewiele różnią się od zdjęć sportowych w sensie czysto technicznym. Dobrze jest mieć już zawczasu ustawione w aparacie wszystko to, czego nie musimy ustawiać w plenerze, a więc: tryb wykonywania zdjęć seryjnych, ciągły autofocus (continuous AF), ilość aktywnych czujników autofocus'a, jakość zapisu zdjęć (przecież już wcześniej możemy sobie ustalić czy "strzelamy" w JPEG-ach czy RAW-ach). 
 



Do wykonania zdjęcia Zuzi w locie użyłem Nikona D700 (z gripem MB-D10)
z podpiętym doń Nikkorem AF-S 70-200mm f/2.8 VR.



Do wykonania zdjęcia Zuzi w locie użyłem swojego Nikona D700 (z gripem MB-D10) z podpiętym doń Nikkorem AF-S 70-200mm f/2.8 VR. Do korpusu dołączony był wizjer kątowy Nikon DR-5 (ma on okrągłe mocowanie, podobnie jak w Nikonie D3, a posiadacze Nikonów D80/90 i D200/300 mogą skorzystać z wizjerów kątowych Nikon DR-6). Zastosowałem wężyk spustowy Nikon MC-36 w celu minimalizacji poruszeń jakie mogłyby powstać gdybym operował aparatem w tradycyjny sposób, a cały zestaw był przymocowany do statywu Manfortto 055X PRO B z głowicą kulową Manfrotto 490 RC4. Statyw rozstawiony był maksymalnie płasko, kolumna centralna zamocowana poziomo dla dodatkowego zbliżenia osi optycznej do gruntu. Sprzęt obsługiwałem klęcząc, więc użyłem też nakolanników (do kupienia w większości sklepów z materiałami budowalnymi i/lub wykończeniowymi).
 



Do korpusu dołączony był wizjer kątowy Nikon DR-5.



O użyciu do zdjęć Nikona D700 zadecydowało kilka powodów. Pierwszy z nich to wymagana szybkość wykonywania zdjęć seryjnych. Sam korpus D700 "rozwija prędkość" 5 klatek na sekundę, co jest wynikiem dobrym, ale do tego typu zdjęć nie wystarczającym. Dlatego do aparatu podpiąłem grip MB-D10 z "szybką" baterią EN-EL4a. Taka konfiguracja pozwala na wykonywanie serii z prędkością 8 klatek na sekundę i jest to już prędkość zadowalająca. Na marginesie dodam, iż 8 kl./s to niezbędne minimum, jakie powinien posiadać porządny sprzęt do fotografii ptaków - taka prędkość bowiem pozwala już, przykładowo, na uchwycenie pełnej fazy ruchu skrzydeł większości ptaków. Prędkość 5 kl./s w tego typu fotografii nader często skutkuje powstawaniem zdjęć, na których nie jest widoczne pełne "wypierzenie", a jedynie otrzymujemy powtarzające się ujęcia tej samej fazy ruchu.
 



Zastosowałem wężyk spustowy Nikon MC-36 w celu minimalizacji poruszeń.



Aby móc wykonywać dłuższe serie zdjęć z pełną prędkością, potrzebna jest szybka karta pamięci, umożliwiająca jak najszybszy transfer danych z bufora aparatu. Korzystam z kart firmy Sandisk, a w tym konkretnym przypadku zastosowałem kartę Sandisk Extreme III 16GB o prędkości transferu 30 MB/s, która wspaniale współpracuje z szybkim Nikonem D700. Format zapisu zdjęć ustawiony był na NEF + JPEG w najwyższej jakości. Jeśli aparat ma, coraz częściej obecny w lustrzankach, tryb Live View, to warto wykorzystać go do wygodnego zbalansowania bieli w stopniach Kelvin'a. O ile do samego fotografowania obecne tryby Live View słabo się nadają (może z wyjątkiem systemu zastosowanego przez Sony), o tyle sprawują się świetnie w roli systemu do balansowania bieli i podglądu tego balansu w czasie rzeczywistym. Tak więc balansu bieli dokonałem już na miejscu z użyciem Live View.



Statyw rozstawiony był maksymalnie płasko, kolumna centralna zamocowana poziomo
dla dodatkowego zbliżenia osi optycznej do gruntu.

 

Konfiguracja układu pomiaru ostrości i obiektywu

Mocną stroną Nikona D700 jest system autofokusa. W tym aparacie mamy do dyspozycji 51 czujników AF, które możemy aktywować jednocześnie (wraz z funkcją śledzenia 3D) lub jednie 9 albo 21 z nich. Do tego mamy możliwość selekcji dowolnego pojedynczego czujnika, grupy czujników, oraz wszystkich jednocześnie i wtedy aparat decyduje, na co nastawia ostrość. Tej ostatniej opcji raczej chcielibyśmy uniknąć - nad autofokusem musimy mieć pełną kontrolę. Tryb AF, jaki zastosowałem do zrobienia serii zdjęć Zuzi, to aktywny środkowy czujnik wraz z czterema rozmieszczonymi wokół niego. Ponieważ kadr był i tak stosunkowo ciasny, a Zuzia biegła po linii prostej w moim kierunku, ustawienie tego typu miało sens i autofokus cały czas był "przyklejony" do głowy biegnącego zwierzaka. Tryb pracy AF, jaki wybrałem, to oczywiście "C", czyli continuous u Nikona - autofocus aktywny cały czas, śledzący obiekt w czasie robienia zdjęć. W trybie AF-C mam zawsze ustawioną opcję "Release + Focus". Nie inaczej było i w tym przypadku, a oznacza to, że aparat nadaje priorytet uzyskaniu całkowitej ostrości nad liczbą klatek na sekundę. Zmniejsza to nieco prędkość w gorszych warunkach oświetleniowych i przy słabszym kontraście, ale gwarantuje uzyskanie poprawnych rezultatów. Poza tym przy prędkości 8 klatek na sekundę, spadek nawet do 7 klatek nie będzie wielkim problemem.


Dobrze jest jeśli aparat ma oddzielny przycisk aktywujący system AF. Poprawia to znacznie komfort pracy i zdecydowanie zwiększa szanse na udane zdjęcie. Mogłoby się zapewne zdarzyć, że oderwiemy palec od spustu, nawet na ułamek sekundy, tracąc jednocześnie ciągłość ostrzenia. Przycisk AF-ON w Nikonie D700 aktywujący autofokus sprawia, że mogę spokojnie skoncentrować się na akcji i nie martwić, że jak oderwę przypadkowo palec od spustu migawki, to aparat „zgubi” ostrość.
 



W Nikonach D300, D3, D700 oraz D3x mamy do dyspozycji 51 czujników AF, które możemy aktywować
jednocześnie (wraz z funkcją śledzenia 3D) lub jednie 9 albo 21 z nich.



Czymże jednak byłby nawet najlepszy system autofocus'a w aparacie, jeśli do korpusu podpięty byłby obiektyw bez szybkiego silnika gwarantującego błyskawiczne wykonywanie komend płynących z korpusu? Nikkor AF-S 70-200mm f/2.8 VR jest obiektywem, który idealnie nadaje się do wykonywania zdjęć akcji, ujęć sportowych i dynamicznie zmieniających się sytuacji. Wraz z Nikonem D700 stanowi bardzo udany duet. Prędkość ostrzenia nie zmienia się prawie w ogóle, nawet przy zastosowaniu dwukrotnego telekonwertera Nikon TC-20EII. Optyka o jasności f/2.8 daje fotografowi bardzo duże pole do popisu. Nikkor 70-200mm f/2.8 VR jest obiektywem uszczelnionym przed pyłem i wilgocią, posiada też uszczelkę wokół bagnetu. Z założoną osłoną HB-29, która spełnia także rolę ochrony przeciwdeszczowej, można bez obaw pracować nawet przy lekkim deszczu.



Tryb AF, jaki zastosowałem do zrobienia serii zdjęć Zuzi, to aktywny środkowy czujnik,
wraz z czterema rozmieszczonymi wokół niego.



Ponieważ aparat wraz z obiektywem zamocowany był na nisko rozstawionym statywie, system stabilizacji optycznej został wyłączony, aby "na siłę" nie szukał jakichkolwiek wibracji. Aparat ustawiony był w tryb preselekcji przysłony (A), wartość przysłony f/4.5, a aparat sam dobierał czasy migawki (do omawianego zdjęcia aparat dobrał czas 1/640 s). Z racji warunków pogodowych wartość ISO wynosiła 800 – wystarczająco, by przy zastosowanej wartości przysłony osiągnąć dostatecznie krótkie czasy migawki, pozwalające uchwycić zwierzaka w locie.
 



Tryb pracy AF, jaki wybrałem, to oczywiście "C", czyli  continuous - autofocus aktywny cały czas,
śledzący obiekt w czasie robienia zdjęć.



Jeżeli nie dysponujemy jasną i ostrą optyką, a na przykład zoomem amatorskim typu 18-200mm, to musimy być świadomi tego, że są to obiektywy o wiele bardziej wrażliwe na warunki pogodowe. Często też nie mają one szybkich ultradźwiękowych silników. Z tych powodów ich użycie będzie miało sens właściwie tylko przy ładnej słonecznej pogodzie, w warunkach dostatecznie silnych kontrastów (bądź w sytuacji, gdy główny obiekt będzie wyraźnie "odcinał się" od tła), aby układ pomiaru ostrości bez problemów nadążał za obiektem i nie próbował przeostrzać na inne obiekty występujące w kadrze.
 


Użytkownicy zaawansowanych lustrzanek Nikona mogą dodatkowo ingerować w działanie systemu AF,
korzystając z funkcji focus tracking with lock-on.
 



Użytkownicy Nikonów D200, D300, D700, D3 i D3X mogą dodatkowo ingerować w działanie systemu AF poprzez wybranie jednego z czterech dostępnych ustawień szybkości przeostrzania ze śledzonego obiektu, gdy w zasięgu aktywnych pól AF znajdzie się inny obiekt (funkcja focus tracking with lock-on - mamy do wyboru ustawienia "short", "normal", "long" i "off"). Pracując z obiektywami o przeciętnej jasności (takimi jak chociażby Nikkor 70-300mm f/4.5-5.6 VR) warto wybrać z menu opcję "long".
 



Pracując z obiektywami o przeciętnej jasności warto wybrać z menu opcję "long" w funkcji focus tracking with lock-on.

 

Fotografujemy

A więc jestem już na miejscu, mam przygotowany sprzęt. Daję znak żonie, że może już zacząć biec z Zuzią. Biegną. Wciskam do połowy przycisk spustu migawki, aby aktywować autofocus. Zuzia wygląda jakby biegła z maksymalną prędkością, ale wiem, że może dwa razy szybciej! Niemniej jednak, robi to tak energicznie, że źdźbła trawy wystrzeliwują w powietrze spod tylnych łap (pies jest tylno-napędowy, jak pewnego razu stwierdził Jeremy Clarkson w jednym z wydań Top Gear). Zuzia zbliża się szybko do punktu, w którym rozpocznę "ostrzał" kalibrem 200 mm. Jeszcze sekunda... Już! Wciskam do końca przycisk spustu migawki wężyka spustowego. Aparat strzela pierwszą serię. Pięć, może sześć zdjęć. Niecała sekunda. Zwalniam i naciskam ponownie do połowy przycisk spustu migawki. Ułamek sekundy później rozpoczynam drugą serię, tym razem do momentu, aż aparat dostanie "czkawki" od zatkanego bufora. Przynajmniej 15 zdjęć i niecałe dwie sekundy.


Zuzia przebiega obok mnie, łapie oddech, a ja w tym czasie przeglądam szybko wykonane właśnie fotki. Widzę, że ze zrobionych kilkudziesięciu ujęć kilka nadaje się do obejrzenia i jest technicznie poprawnych, ale... pech chciał, że pies nie jest całkowicie w powietrzu. Ponadto Zuzia zeszła nieco z zaplanowanej "trajektorii", po której miała się poruszać i w związku z tym wybrane czujniki AF nie były w stanie dokładnie wyostrzyć.


Spróbujemy inaczej. Zuzia wędruje z powrotem na miejsce startu. Odłączam wężyk i chwytam aparat tradycyjnie - za uchwyt. Luzuję zacisk kuli w głowicy statywu i drugim pokrętłem ustalam zakres swobody jej ruchu (friction). Włączam stabilizację w obiektywie (VR) w tryb active. Kciuk wędruje na przycisk AF-ON z tyłu korpusu, palec wskazujący na spust migawki. Daję ponownie znak żonie, że może jeszcze raz zacząć biec z Zuzią w moim kierunku. Śledzę uważnie biegnącego co sił w nogach pieska, bacząc by nos Zuzi nie „wyjeżdżał” poza środkowy czujnik autofokusa. Gdy Zuzia znajduje się w odpowiedniej odległości, cały czas z kciukiem na przycisku AF-ON, wciskam spust migawki i wykonuję długą serię… Sukces! Tym razem mam na zdjęciu to, czego chciałem!



Włączam stabilizację w obiektywie (VR) w tryb active.



Finalne zdjęcie zostało poddane niewielkiej obróbce: zastosowano kadrowanie, korekcję kontrastu i jasności przy użyciu poziomów (Levels) oraz lekkie wyostrzanie przy użyciu maski wyostrzającej (Unsharp mask).

 

Analiza po sesji

Ważną kwestią jest wybór właściwej wartości przysłony w celu uzyskania odpowiedniej głębi ostrości. Jest to jedyna właściwie rzecz, jaką można było poprawić w moim zdjęciu – głębia ostrości mogła być nieco większa. Z tego co wiemy głębia ostrości rozciąga się na mniej więcej jedną trzecią przed i dwie trzecie za punktem, na który ustawiona jest ostrość. W przypadku niewielkiej wartości przysłony i, co za tym idzie, niewielkiej głębi ostrości, istnieje niebezpieczeństwo, że nasz obiekt nie zmieści się w przestrzeni ostrości i zwyczajnie z niej „wyskoczy”. Należy to dokładnie sprawdzić, w miarę możliwości umiejscawiając obiekt w takiej odległości od aparatu, z jakiej zamierzmy wykonywać zdjęcia, ustawiając ostrość w wybranym przez nas miejscu i sprawdzając zakres głębi ostrości przyciskiem służącym do jej podglądu.


Fotografowanie szybko przemieszczających się obiektów (np. zwierzęta, sport, pokazy lotnicze) to ostateczny sprawdzian dla całego sprzętu, a najbardziej dla systemu pomiaru ostrości i obiektywu. Sprawny, czuły i elastyczny (czyli oferujący wiele trybów pracy) system AF to podstawa. I wcale nie musimy mieć aż 51 pól AF do dyspozycji jak to jest w Nikonach D300, D700, D3 i D3X. Ważne by system był sprawny w dynamicznym pomiarze ostrości na zbliżający się cel oraz umożliwiał przypisanie priorytetu jednemu bądź grupie sensorów. W żadnym razie nie powinniśmy polegać na automatyce wszystkich pól, bo zbyt duże jest ryzyko, że system zechce ustawiać ostrość w całkowicie innych miejscach niż te, o które nam chodzi.


***

 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zawrat.opx.pl
  • Archiwum
    Powered by wordpress | Theme: simpletex | © Nie można obronić się przed samym sobą.