[ Pobierz całość w formacie PDF ]Siostrzenica - Lucynka
Zaczęło się dość niewinnie. Wtedy nie wierzyłem że coś takiego może mnie spotkać, i że spotkawszy - moja reakcja będzie właśnie taka.
Lucynka, siostrzenica mojej żony, lat 14. Niewysoka, nie za szczupła, nie najpiękniejsza - dziecko jak każde inne - tak zawsze o niej myślałem. No - jeszcze twierdziłem, że brakuje jej miłości w rodzinie i normalnej opieki - ale to już od pewnego czasu zachowywałem wyłącznie dla siebie. Lucy jest dzieckiem z tzw trudniejszej rodziny, pierwszym dzieckiem siostry mojej kochanej żony, która od urodzenia się jej młodszej siostry, to jest od jakiś 3 lat - popadła , co by dość dosadnie tego nie ująć - w niełaskę własnych rodziców. Więcej, od czasu posiadania rodzeństwa - jej rola uległa zmianie na: opiekunkę, pomoc domową, sprzątaczkę i wszystko inne ,co mogła zrobić sama w tym wieku i nie spieprzyć - jak zwykł mawiać szwagier. Moje relacje z nimi były i są dość oschłe, nie przepadam za ich stylem (lub jego brakiem) życia, (nie) wyznawanymi normami społecznymi i ogólnie za zachowaniem. Zawsze jak "gościmy" u nich, czuję się jak w serialu u Bandich lub Kiepskich. On zawsze musi wypić i wie wszystko najlepiej i zna się na wszystkim - jednym słowem prawdziwy superman, urzędnik - siedzący na grubym dupsku w zafajdanym urzędzie miejskim, gdzie pracę załatwiła mu własna matka i gdzie może pokazać jak jest ważny nie mogąc w rzeczywistości zrobić nic. Ale to inny temat na inną porę. Ona, ponoć najlepsza uczennica w całej szkole i województwie jak teściowa zwykła się przechwalać przy każdej okazji - nauczycielka - która kombinuje jedynie co zrobić by dłużej zostać na kolejnym L4 i nie wrócić do roboty, a może ten lekarz a może inny, a może sru i inne cuda - może kolejne dziecko ... wszystkowiedząca o każdym z lokatorów zamieszkałych w ich kamienicy – słowem prawdziwa encyklopedia.
Zawsze kiedy przekraczałem próg ich mieszkania Lucy biegła do mnie i rzucała mi się na szyję nie odlepiając się nawet na chwilę przez cały nasz pobyt. Siadała na kolanach, tuliła się itd. Wszystko musiało się zacząć już wcześniej, tylko nie interpretowałem tego w taki sposób, teraz to rozumiem. Kiedy siadała mi na kolanach, w tych swoich spódniczkach lub sukienkach, zawsze robiła to w taki sposób by schodząc pokazać mi swoje majteczki. Kiedyś żona to zauważyła, ale wspólnie zbagatelizowaliśmy te jej siadania, tłumacząc że to „tylko dziecko – i na pewno nic niewłaściwego w tym nie ma z jej strony”. Jej rodzice też to zauważyli, dostała w tyłek twardą ręką szwagra za pokazywanie majtek lub jak kto woli „tego Cię uczyliśmy ?! i … chlast…”. Natomiast ja odnotowywałem coraz częstsze wwiercanie się jej tyłeczka w moje przyrodzenie. Przyłapywałem ją na tym że dosłownie jeździła swoją dupcią po moim przyrodzeniu, podczas jakiś urodzin, kiedy siedzieliśmy przy wystarczająco wysokim stole by wszystko ukryć. Jej pośladki wykonywały jak dla mnie dość jednoznaczne ruchy. Kiedy szepnąłem jej do ucha by przestała, bo tak nie wolno robić – zeskoczyła z moich kolan, cmoknęła w policzek „kocham Cię wujku !” i pobiegła gdzieś. Sytuacja powtarzała się coraz to częściej, rozmawiałem z małżonką na ten temat – ale kolejny raz zbagatelizowała sprawę, „wiesz jak ona ma ciężko w domu, ciesz się że z Tobą czuje się dobrze” – dobrze i dobrze, ale ja miałem wyrzuty sumienia – bo zaczynałem się powoli wkręcać … przy kolejnym jej ruchu tyłeczkiem nie opanowałem już tego i miałem wzwód, jako że była to pora letnia, przez krótkie, luźne spodenki musiała go poczuć – zresztą wtedy wyciągnęła ręce do tyłu i wtuliła się we mnie mocniej. Przez nią dość długo nie mogłem swobodnie wstać od stołu. Na wniosek mojej żony, zaczęliśmy coraz częściej zabierać na dzień, dwa - Lucynę do nas, a to na basen a to gdzieś w teren, bo jak mawiała „niech też ma coś z życia, a wiesz że ona nawet pływać nie potrafi ?”. Potrafi czy nie, jakoś nie uśmiechało mi się po nią jeździć, karmić, fundować atrakcje i zawozić spowrotem, kiedy mój szwagier nawet palcem nie kiwnął. Pierwsze wypady na basen były dość chaotyczne, jej strach przed wodą objawiał się tym że była w stanie uwiesić mi się na szyi i nie puścić przez 45 min, i nie miało to znaczenia czy byliśmy w brodziku czy nie. Po kilku wypadach już oswoiła się z nowym i nawet zaczynała chwytać o co chodzi z ruszaniem nogami i rękami. Pod koniec sierpnia moja żonka musiała zostać w domu z naszym dzieckiem, dopadła ją jakaś infekcja – a jako że wykupiliśmy karnet na cały miesiąc dość systematycznego chodzenia - zaproponowała by małą wziąć do nas na tydzień. Jako że ona musi zostać w domu a maluch jeszcze za młody na basen (prowadzimy z żoną małą firmę) a szkoda by się karnet zmarnował to będę z Lucy jeździł na basen co dziennie! Gdy Lucy dowiedziała się o nowości, była spakowana w trzy minuty i gotowa do wyjścia, szwagierka coś tam mamrotała że z nią są same kłopoty i nie rozumie czemu my się pchamy jeszcze, bo ona to na pewno nam pokaże jak potrafi na nerwy działać, ale miałem jej opinie w głębokim poszanowaniu. Małą spakowałem do auta i po drodze tłumaczyłem całą sprawę – co by dużo nie powiedzieć – była bardzo ucieszona „Wujku, obiecuję że nie będę sprawiała problemu, dziękuję, zresztą sam zobaczysz na basenie”. No i zobaczyłem już następnego dnia…
Lucy postanowiła że jak cioci nie ma, to ona sama nie będzie się przebierać w szatni damskiej, bo się boi. Ok – poszła ze mną do męskiej. Trochę popłochu wprowadziła wśród przebierających się starszych gości , kiedy wbiegła z kluczykiem do szatni – ale trudno. W jej wieku widok męskiego członka nie powinien być niczym bardzo nadzwyczajnym, w końcu na biologii pewnie już poruszali tematy rozmnażania. Wpakowaliśmy nasze rzeczy do szafki, i poszliśmy się przebrać, puściłem ją przodem do przebieralni ale złapała mnie za rękę i pociągnęła ze sobą „chodź, sama nie zapnę stroju”. Nie zdążyłem zareagować, kiedy zamknęła drzwi i zaczęła się rozbierać. Wpierw poleciała jej bluzka, później spodnie, została w samym staniku i pomarańczowych majteczkach. Muszę przyznać że dopiero teraz zauważyłem że ma bardzo kształtną pupę, ach te dzieci za szybko dorastają, majteczki miała zwinięte z prawej strony i w sumie widać jej było calutki pośladek. Pod biustonoszem jej piersi były dość mocno zarysowane, w szczególności uwypuklenia sutków, piersi małolat mają śmieszny kształt. Lucy odwróciła się i zmierzyła mnie wzrokiem, przyłapała mnie na tym że stałem i się na nią gapiłem, a raczej na jej pupę. Wujku – odepnij mi stanik bo nie sięgam, ocuciła mnie z chwilowego letargu, miałem nadzieję że nikt nas nie podgląda lub nie podsłuchuje pod drzwiami lub w kabinie obok. Przysunęła się do mnie bliżej, wyprostowała, chwilę mocowałem się z zapięciem i w końcu odpiąłem, miałem wrażenie że trwało to kilka minut. Małolata dość zręcznym ruchem pozbyła się biustonoszu i bez żadnego skrępowania powiesiła go na wieszaku obok mnie, ukazując mi całkowicie swoje piersi. Stanąłem jak wryty, nie bardzo wiedziałem czy mam się obrócić, czy wyjść, czy ją opieprzyć – w jej różowiutkich sutkach było coś magicznego. Lucy nie próżnowała, ściągnęła majtki i mogę dać sobie rękę odciąć że widziałem mokrą plamkę na materiale, w miejscu w którym majtki stykają się z jej cipką. Całkowicie goła, bez żadnej krępacji stanęła w rogu przebieralni i wręcz zaatakowała mnie – a Ty się nie rozbierasz? Kolejny raz poczułem się jak przyłapany na podglądaniu młokos: „tak, tak – już, myślałem że się ubierzesz i wtedy ja sam się przebiorę” – ratowałem się z opresji. „Wujku, Ty się chyba mnie nie wstydzisz ? ciocia się ze mną przebierała a Ty jesteś przecież jeszcze starszy”. Tak – to był argument jak jasna cholera! Dobrze, jak gramy w taką grę to proszę. Rozpiąłem koszulę, szybko ściągnąłem spodnie i skarpety, już chciałem łapać na bokserki, kiedy znowu wyrosła przede mną Lucy z prośbą o zawiązanie jej bikini. Wcześniej pływała w jakiś dziecięcym body, ale w tej sytuacji w przebieralni nie dałbym za to sobie głowy uciąć. Zawiązałem jej górę, bo „sama nie potrafiła”. Przy majteczkach miała trzymać sznurki po obu stronach, ale z jednej strony je puściła, a ja właśnie kucałem w samych bokserkach przed nią. W chwilę później przed moją twarzą była jej lekko owłosiona cipeczka, widziałem jej lekko wilgotne, różowe wargi sromowe i zlepione śluzem włoski wokół wejścia do jej dziurki. Szybkim ruchem podniosłem oba sznureczki i mocno związałem ze sobą. Chyba za mocno – bo aż syknęła z bólu. Kucałem dalej przed podnieconą siostrzenicą a wybrzuszenia w moich bokserkach nie byłem już w stanie ukryć. Zrobiła krok do tyłu, „no wujek, na co czekasz ?”. Czułem że za chwilę ją zamorduję, nie chciałem dać za wygraną. Gramy w otwarte karty. Ściągnąłem bokserki a mój fiut wręcz wyskoczył jak oparzony, nie dość że we wzwodzie to jeszcze wilgotny na tyle że śluz zaczął wypływać z główki. Pech chciał że torba z kąpielówkami była zawieszona dokładnie za nią, musiałem zrobić krok w jej kierunku by jej dosięgnąć. Lucy się nie odsunęła i mój sprzęt, dosłownie dźgnął ją w okolice jej piersi „Uważaj, bo mnie pobrudzisz” z lekkim uśmiechem skwitowała całość mała. Szybko założyłem kąpielówki, owinąłem się ręcznikiem by ukryć mój wzwód i wyskoczyłem z kabiny, byle do basenu, do zimnej wody.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plzawrat.opx.pl